PINCH ME! Recenzja palety Pierre Rene Pinch Me by Amelia Szczepaniak

PINCH ME! Recenzja palety Pierre Rene Pinch Me by Amelia Szczepaniak
Cześć :o)
Po Walentynkach pozostały już tylko nadwiędłe kwiaty :oD Ale! Mój filmik z makijażem na ten właśnie dzień pozostanie na zawsze, no bo przecież w sieci nic nie ginie ;o) Tak żartobliwe zaczynając pytam sama siebie, dlaczego tak długo zwlekałam na zakup palety, która jest tak fajna! Te z Was, które mój film już oglądały widzą o jakiej palecie mówię. Mam tutaj na myśli paletę PINCH ME od marki Pierre Rene, która powstała we współpracy z Amelią Szczepaniak. Jeżeli nie znacie Amelii, to zapraszam na jej Instagrama, jej konto jest naprawdę ogromne!



Paleta ma tekturowe opakowanie, jest długa ale mimo to poręczna, bardzo cieniutka, więc zawsze da się ją gdzieś upchnąć ;o) Opakowanie jest bardzo solidne i podoba mi się to, że możemy je otworzyć tak do końca, że tył i przód łączą się ze sobą (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi) , a mimo to tektura nie pęka ani nie marszczy się nieestetycznie. W środku znajdziemy też lusterko, wiem, że dla wiele kobietek jest ona ważne, jeżeli chodzi o mnie to jest mi to obojętne, jeszcze mi się nie zdarzyło żebym z takiego lusterka korzystała.



Niesamowicie podoba się też szata graficzna palety. Jest prosto, ma pi piękny odcień takiego bożo-brzoskwinki, a napisy w kolorze ciepłego złota i ładnie się mienią. Na przodzie znajdziemy również imię i nazwisko twórczyni palety, a z tyłu coś tam coś tam po angielsku, szczerze, to się nie skupiłam ;o) Wygląd i jakość opakowania na 6!

W środku znajdziemy 14 cieni,  z połyskiem i 7 matów, podzielonych na rzędy: górny - połyski, dolny - maty.

Połyski są bardzo miałki i miękkie, dzięki czemu dają na powiece piękny efekt. Ale różnią się wykończeniem i kryciem:
Tell Me - piękny metaliczny cień w odcieniu nude, ciepła beżowa postawa z domieszką srebra, daje pełne krycie.
Like Me - toper z lekko beżową podstawą ale  mocnymi srebrnymi drobinkami. Nie uzyskamy nim pełnego krycia, ale pięknie wygląda solo na powiecie i w wewnętrznym kąciku. Możemy nim też nadać dodatkowy blask nakładając na inny cień.
Touch Me - to też toper, ale z jasno zieloną podstawą ze srebrnymi i złotymi drobinkami.
Try My -kolejny toper, mój ulubiony :o) Miedziana podstawa z fioletowymi, niebieskimi i różowymi drobinkami.
Kiss Me - bardzo miałki cień, dający pełne ktycie, bez drobinek, mocne bordo z domieszką miedzi.
Swatch Me - bardzo interesujący cień! Daje pełne krycie, ma miedzianą podstawę ale ciemne zielone  złote drobinki.
Kill Me- cień, którego pewne nigdy nie użyje, bo po prostu nie lubię takich cieni ani kolorów. Ciemno szara podstawa z niebieskimi, granatowymi o srebrnymi drobinami.



Maty są miękkie, troszkę się sypią, ale jak wiecie dla mnie to żaden problem. Ale dzięki temu są bardzo dobrze napigmentowane, ale nie na tyle  żeby zrobić sobie nimi krzywdę. 

Need Me - idealny matowy beż, jak możecie zobaczyć na zdjęciu pięknie stopił się kolorem mojej skóry.
Pinch Me - piękny musztardowy cień, lubię!
Eat Me - brąz, neutralny, nie za ciemny nie za jasny idealny jako cień transferowy lub główny w makijażu dziennym.
Love Me - pudrowy róż, chyba nie muszę tutaj pisać, że kocham go miłością ogromną ;o)
Bite Me - intensywny fiolet
Scratch Me - ceglasty cień ,bardzo oryginalny, bardzo lubię!
Hate Me - czerń, ale taka prawdziwa, nie udawana ;o)


Ja jestem szczerze zauroczona tą paletą! Musze przyznać, że jak tylko pojawiła się w sprzedaży, to w ogóle mnie do niej nie ciągnęło! Ale kiedy w Drogerii Natura była na nią promke, to stwierdziłam, że się na nią skuszę. No i nie żałuję absolutnie. Połyski są piękne, dla każdego coś dobrego, mamy tutaj przeróżne kolory i wykończenia. Maty są bardzo dobrze napigmentowane, ale nie na tyle, żeby zrobić siebie nimi krzywdę. Dlatego jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę z makijażem, to polecam Ci tą paletę :o)
W stałej cenie kupicie ją za 89,99zł.



Na pierwszy rzut oka paleta nie wygląda na tą z rodziny użytkowych według mnie, ale tak naprawdę jest wielofunkcyjna. Mamy tutaj beż, brąz, pudrowy róż i czerń, a jeżeli chcemy zaszaleć, to odcień musztardowy i fioletowy nam to załatwią. O błyskach chyba nie muszę pisać, topery kocham nakładać na gołą powiekę na co dzień, inaczej nałożone lub wykorzystanie pozostałych błysków sprawi, że makijaż nabierze wieczorowego charakteru.



A paletę Pinch Me możecie zobaczyć w akcji  w najnowszym moim filmie. Stworzyłam go specjalnie z moją modelką Martą na Walentynki ,ale umówmy się, że będzie świetny na każdą inna okazję :o) Koniecznie wpadnijcie na mój kanał ==>KLIK KLIK<== i zostawcie tam po sobie ślad :o)

Link do filmu z paletą:
==>KLIK KLIK<==




Znacie już może paletę Pinch Me?
Jeżeli tak, to koniecznie dajcie znać, jak sprawdza się u Was :o)


J.

Test podkładu KOBO - PRO FORMULA i cieni MY SECRET GLAM&SHINE - HITY!!

Test podkładu KOBO - PRO FORMULA i cieni MY SECRET GLAM&SHINE - HITY!!
Cześć :o)
Dzisiaj bez przydługich wstępów ;o) Odkąd tylko nowości z Drogerii Natura pojawiły się na rynku, to podkład od Kobo PRO Formula narobił ogromnego zamieszania! Pozytywnego oczywiście ;o) Ma już tyle swoich fanek i fanów, że zastanawiam się co mogłabym tutaj jeszcze dodać od siebie. Ale co tam, gadać lubi pisać lubię, a może i moja recenzja wniesie coś nowego :o)



Opis producenta:
Długotrwały podkład o bardzo wysokim stopniu krycia i pigmentacji. Dzięki pigmentom w otoczkach precyzyjnie i łatwo się aplikuje oraz dopasowuje do odcienia skóry. Zastosowane składniki kontrolują wydzielanie sebum, a także nadają jedwabiste wykończenie. Nie wysusza delikatnych partii skóry. Formuła baz zapachowa. Wstrząsnąć przed użyciem. 30ml



Szybciutko opiszę buteleczkę i ogólny wygląd. Butelka jest szkolna, matowa a napisy czarne, czyli styl marki jest zachowany. Mi odpowiada, wolę mniej nuż więcej, bo dzięki temu mam wrażenie większej hmmm czystości (?) samego opakowanie. Zatyczka jest czarna i poprzednie siedzi na swoim miejscu, nie musimy się obawiać, że ją zgubimy, pompka również działa bez zarzutu, dozuję idealną ilość podkładu, która spokojnie wystarczy na pokrycie całej buźki.

Konsystencja podkładu jest lekko wodnista, po nałożeniu na dłoń zaczyna z niej spływać , natomiast nie jest to aż tak wodnisty podkład jak te z pipetką na przykład. Kolory są 4:
01 Sand - jasny beżowy odcień
02 Vanilla  - średni i bardzo żółty odcień
03 Nude - ciemnijeszy beżowy odcień
04 Madium Beige - ciemny beżowo-żółty odcień



Mój kolor to 01 Sand, jest dla mnie ociupinkę za ciemny i za żółty, mam nadzieję, że po takim sukcesie marka Kobo powiększy ilość dostępnych kolorów, brakuję mi jaśniejszego i jednocześnie chłodniejszego odcienia, takie moje małe marzenie ;o)

No i najważniejsze, jak on się sprawdził u mnie i u moich modelek? Ja mam skórę mieszaną, która lubi się czasami świecić w okolicy nosa i na brodzie, szczególnie, kiedy troszkę gorzej się czuję. Moje modelki na których go testowałam miły skóry suche, normalne i mieszane, nie miałam okazji przetestować go na skórze naprawdę tłustej. Na każdej z tych skór spisał się obłędnie! U mnie odrobinkę zaczęły się świecić wyżej wymienione miejsca, ale to był taki zdrowy blask, który mi nie przeszkadzał. Na skórach suchych i normalnych spisywał się bez zarzutu.

Jeżeli obserwujecie mnie na Instagramie (jeżeli nie, to serdecznie zapraszam ==>KLIK<== ), to widziałyście, że utrzymał się u mnie świetnie od 6:00 do 22:30, gdzie przez cały dzień byłam w ruchu, a na koniec poszłam na kurs tańca.

Podkład bardzo delikatnie ciemnieje, tak może pół tonu i też delikatnie zastyga. Nie ściąga skóry, odrobinkę się lepi, ale czuć, że już ładnie wtopił się w skórę.



Podkład Pro Formula zachwycił mnie tym, że jego niewielką ilością byłam  w stanie zakryć wszelkie niedoskonałości i przebarwienia a wyglądałam tak, jakbym nie miła żadnego podkładu na twarzy! To jest najtańszy photoshop dostępny na rynku ;o) Nie spotkałam się jeszcze z takim podkładem drogeryjnym na rynku, który łączy taka lekkość i krycie jednocześnie. Gdyby tylko dostępnych było więcej kolorów, to już w ogóle byłby szał ;o)

Podkład w stałej cenie kosztuje 39,99 ale teraz dorwiecie go na promce za  35,99zł :oD



Wśród nowości znalazły się też cienie marki My Secret, które od razu podbiły serca makijażystek, które chętnie pokazywały je jak wyglądają na powiekach. No i tutaj też w cale się nie dziwię, bo i ja cieniami Glam&Shine również jestem zachwycona. Cienie są niezwykle miałkie, ale różnią się między sobą konsystencją - im większy i trójwymiarowy połysk, tym bardziej miękka konsystencja.



Ja w najnowszym filmie użyłam cieni 21 Happy oraz 24 Seduce, a poniżej opisze Wam je wszystkie.

21 Happy - piękny, beżowo połysk, z domieszką złota i odrobinki różu. Idealny ślubniak


22 Hypnotise - odcień morski, konsystencja bardziej zbita, śliska. tutaj nie znajdziemy drobinek


23 Ecstasy - intensywny odcień różu ze srebrnymi drobinkami, ja tam chyba widzę też troszkę błękitnych drobinek


24 Seduce - cień, który zrobił największą furorę, fiolet mieniący się na złoto z błękitnymi  i srebrnymi drobinkami (sztoos!)


25 Dream  - cień z ciepłą brązową podstawą z ciemnym zielonym połyskiem, bez drobinek


26 Wonder  - brąz z miedzianą i złotą poświatą


Jak pięknie prezentują się te cienie możecie również zobaczyć w mim najnowszym filmie. Pamiętajcie! Aby wycisnąć z takich cienie jak najwięcej, musicie nałożyć je na mokrą bazę, np. Kobo Glitter Fixer, i użyć do tego palucha ;o)


Podkład i cienie możecie zobaczyć w akcji w najnowszym filmie ==>KLIK<==

                                                              Modelka: Marlena Świerczek

Znacie już te kosmetyki? Co o nich sądzicie? :o)

                                       J.

ULUBIONE POMADKI! - Sensique - Matte Passion - Crayon Lipstick

ULUBIONE POMADKI! - Sensique - Matte  Passion - Crayon Lipstick
Cześć :o)
Niw wiem czy wiecie, ale ostatnio na co dzień w ogóle się nie maluję. Makijaż wykonuję wyłącznie kiedy pracuje, czyli maluję moje klientki. A i wtedy jest to taki mejkap no mejkap. Ale dzięki temu, że mój makijaż jest łaty, szybki i delikatny, to pokochałam pomadki. Uwielbiam błyszczyki i będę im wierna do końca! Natomiast, kiedy chcę troszkę podrasować swój makijaż i zależy mi na tym, aby kolor na ustach był długotrwały, to jednak sięgam po pomadki właśnie. I mogę śmiało napisać, że znalazłam pomadkę idealną! Wiem ,jak lubicie kiedy pokazuję Wam tutaj dobre i tanie perełki, więc myślę, że i ta propozycji się Wam spodoba ;o)



Pomadki od marki Sensique Matte Passion są w formie takiego wysuwanego sztyftu, nie jest od zbyt szeroki, dzięki czemu nawet posiadaczki wąskich ust z łatwością je sobie pomalują. Formuła pomadki jest bardzo przyjemna. Sztyft jest na tyle twardy, że nie łamie się pod naciskiem, natomiast ma masełkowatą konsystencję, dzięki czemu gładko sunie po ustach.

Formuła pomadki jest niezwykle komfortowa w noszeniu! Pomimo matowego wykończenia nie przesusza ust, ja przez cały czas noszenia jej na ustach czuję to, jaką ma miękka konsystencję. U mnie utrzymuje bardzo długie godziny, w ogóle nie muszę myśleć o tym, czy przypadkiem nie powinnam jej już poprawić.

Taki komfort jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ kiedy maluję 12 klientek umówionych co godzinę, to myślę tylko o tym, żeby mieć czas coś szybko przekąsić i zrobić siku ;o) A ona wciąż siedzi ładnie na ustach, nie wyjada się ze środka ani nie wylewa poza ich kontur.



Kolory też są bardzo użytkowe. Znajdą tutaj coś dla siebie fanki nudziaków różowych i beżowych, ale dla kobiet kochających czerwień też taki kolor się znajdzie ;) Jeżeli któryś z kolorów Wam się spodoba, to teraz dorwiecie te pomadki w fajnej promocji za 12,99 (cena regularna to 14,99). Do każdego opisanego kolorku zostawię Wam link do niego.

  601 Blushing Peach - ciemniejszy brzoskwiniowy nudziak z lekką domieszka różu ==>KLIK<==
    
    602 Love Whisper - na zdjęciu wygląda prawie identycznie jak numer 601 (wybaczcie, ja się nigdy nie nauczę dobrze robić zdjęć), natomiast jest od niego ciemniejszy i bardziej różowy ==>KLIK<==

603 Mauve Flirt - piękny róż z lekka domieszka fioletu - mój totalny ulubieniec! ==>KLIK<==
    
          604 Kiss Me Hard - piękna malinowa czerwień. Zawsze kiedy mam ja na ustach dostaje mnóstwo pytań o nią! Daje takie fajne jakby welurowe wykończenie. ==>KLIK<==    

           605 Sweet Toffee Kiss - to jest taki idealny beżowy nudziak z lekką domieszką brązu. ==>KLIK<==
   
                     606 Sensual Nude  - ciemniejszy brązowy odcień ==>KLIK<==




Tutaj możecie zobaczyć jak pomadki prezentują się na ustach, zachęcam Was oczywiści również do obejrzenia moich filmów w których ich użyłam :o)

 Sensique - Matte Passion Cryon Lipstick, 603 Mauve Flirt
Link do filmu: ==>KLIK<==





Sensique - Matte Passion Cryon Lipstick, 605 Sweet ToffeKiss
Link do filmu: ==>KLIK<==



Który kolor najbardziej przypadł Wam do gustu?
Macie jakieś swoje ulubione pomadki? :o)


J.

JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger