GENIALNE TANIE PEREŁKI CZEŚĆ KOLEJNA! :) Recenzja cieni marki Sensique

GENIALNE TANIE PEREŁKI CZEŚĆ KOLEJNA! :) Recenzja cieni marki Sensique
Hej :o)
Coś ostatnio dopadł mnie spadek energii :o( I na pewno nie jest to wina jesieni, ponieważ na jesień zawsze czuję się fantastycznie! Chyba po prostu za dużo naraz wzięłam sobie na głowę. No ale trzeba się wziąć w garść i coś stworzyć! A dzisiaj będzie i jesiennie i kolorowo :o) Dzięki nowym kolorom cieni od Sensique z serii Sensitive Skin - Creative Eyeshadows możemy stworzyć niezłe cacka na naszych oczach! ;o)



W mojej kolekcji znalazły się 4 potrójne paletki z tej serii. Paletki są plastikowe i przezroczyste ze srebrnymi elementami. Zamykane na porządny ''klik''. Z tyłu znajdziemy naklejkę z opisem produktu, nazwą danej paletki oraz termin ważności itd.

Paletka 143 Reddish Brown to same matowe cienie. Znajdziemy tutaj mocno napigmentowany matowy beżowy cień, jest naprawdę genialny! Mamy też tutaj takiego rudzka, który idealnie wpisuje się w jesienne klimaty oraz bardzo głęboki brąz. Wszystkie cienie w tej paletce są bardzo mocno napigmentowane, w dotyku satnowe. Pięknie się rozcierają i łączą ze  sobą.





Paletka numer 144 Chocolate Trio. Tutaj również znajdziemy same matowe cienie, ale już w bardziej chłodnej tonacji. Beż tutaj również się znajduje ale jest on delikatniejszy od tego z poprzedniej palety, mamy piękny cień transferowy, czyli jasny chłodniejszy brąz oraz bardzo ciemny brąz z domieszką fioletowego pigmentu.  Oprócz delikatnie napigementowanego beżu dwa pozostałe cienie są bardzo mocno napigmentowane, są odrobinę bardziej  suche (ale tylko odrobinę) od poprzednich, ale i tak pięknie się blendują i łączą ze sobą.





Paletka numer 146 Color Festival, to paletka która od razu do mnie zaczęła krzyczeć jak tylko ją zobaczyłam. Znajdziemy tutaj trzy matowe cienie w najmodniejszych kolorach. Cudowny musztardowy odcień króluje w tym sezonie na powiekach nawet i położony solo, fiolet to oczywiście kolor tego roku no i bordo, które zawsze jest na topie! To mój totalny ulubieniec, a dodatkowo ich jakość i to jak łatwo się z nimi pracuje sprawia, że na pewno stworzę nią jeszcze nie jeden makijaż.




I ostatnia paletka w moje kolekcji nosi numer 148 i nazywa się Mauve Glow i jest jedyną w mojej kolekcji paletką z błyszczącymi cieniami. I już teraz mogę zdradzić, że znajdują się tutaj piękne ślubniaki! Pierwszy, najjaśniejszy cień to beżowe złoto ze srebrną podstawą, następnie mamy różowe złoto i bordo z domieszką różu i odrobiną fioletu. Cienie są miałkie i najlepiej nakładać je palcem na powiekę. Robią nam na oku przepiękne, eleganckie rozświetlenie. Lubię!
























A teraz możecie zobaczyć jak cienie wyglądają na oczach. Pierwszy makijaż stworzyłam paletkami 146 Color Festival oraz 143 Reddish Brown.




A na tym oczku możecie zobaczyć paletki 148 Mauve Glow oraz 144 Chocolate Trio. Które oczko podoba Wam się bardziej? :o)




A jakie kolory cieni królują na Waszych powiekach na jesień? :o)


J.




FENTY BEAUTY - recenzja bazy i podkładu.

FENTY BEAUTY - recenzja bazy i podkładu.
Hej :o)
Jeżeli czytają mnie wielbicielki podkładów, to ten post dla Was stworzony! ;o) Od dłuższego czasu testuję jeden z najnowszych podkładów na naszym rynku, czyli Pro Filt'r Soft Matte Longwear Foundation marki Fenty Beauty którą stworzyła wszystkim doskonale znana Rihanna. Podkład jest ogólnie bardzo zachwalany i wydawałoby się, że nie ma wad! Czyżby komuś w końcu udało się stworzyć podkład idealny dla każdej/każdego z nas?



Podkład jest dostępny uwaga, uwaga! w aż 40 odcieniach! No nie ma bata, żeby ktoś nie znalazł swojego odcienia ;o) Problem pojawia się wtedy kiedy jesteśmy w perfumerii - marka Fenty Beauty jest dostępna tylko  Sephora - a naszego idealnego odcienia nie ma, ponieważ nie wszystkie są dostępne stacjonarnie. Ale już mogę Wam zdradzić, że najpopularniejszy odcień to numer 140, który również znajduje się w moim maleńkim zbiorze :o)



Ja zdecydowałam się zakupić do testów właśnie tą 140 oraz numer 290. Jak jest z tymi kolorami, które posiadam? Numer 140 jest jasnym, żółtym, czasami wręcz a żółtym, odcieniem. Dlatego też jest taki popularny. U mnie wygląda on odrobinę zbyt żółto, ale jest to do zniesienia, nie rzuca się u mnie aż tak bardzo w oczy. Numer 290 to ciemniejszy, mocno oliwkowy, czasami wyglądający na zielony(!), odcień.  Zdecydowałam się na niego, ponieważ w moich zbiorach brakowało mi właśnie podkładu z oliwkowym pigmentem. U mnie wymieszany z numerem 140 jest... zielony! No ale umówmy się, że na oliwkowej cerze będzie wyglądał perfekcyjnie.



Podkłady oksydują, jaśniejszy o ton a ten ciemniejszy, oliwkowy o ok. 2 tony. Oczywiście nie na każdej skórze musi się to dziać, radziłabym osobom ze skórą tłustą bardziej zwrócić na to uwagę, ponieważ jak wiemy, to na takim typie cery podkłady lubią ciemnieć najszybciej.

Przy doborze odpowiedniego kolor pomoże nam nie tylko konsultantka z Sephory (pozdrawiam moje ukochane Panie z Sephory z Bielska-Białej!) ale też opis każdego podkładu który znajduje się obok testera z podkładem. Ja wybrałam odcienie bardziej pod makijaż na moich laseczkach, żeby je sobie mieszać. Pamiętajcie, że te podkłady mają w sobie bardzo dużo pigmentu danego pigmentu, warto nałożyć sobie odrobinę na twarz i kilka minut z nim połazić.


No ale Aśka! Gadaj jak one się sprawdzają! A no sprawdzają się genialnie! Naprawdę! Według mnie mają lekkie/średnie krycie, ponieważ na moją spłaszczoną gębulę zużywam 2,5 pompki aby uzyskać bardzo mocne krycie. Stopień krycia można bardzo łatwo budować, ale musicie pamiętać, że jeżeli już jakąś warstwę nakładacie to róbcie to szybkimi pewnymi ruchami, ponieważ ten podkład zastyga, a jak jakiejś kropki nie rozetrzecie, no to klops! Trza się męczyć! Ale tak jak pisałam, nakładanie kolejnej warstwy nie stwarza żadnego problemu, ponieważ podkład zastyga w bardzo specyficzny sposób. 



Nie czujemy ściągnięcia na skórze, ale podkład nie lepi nam się do dłoni, skóra jest zmatowiona i tak naprawdę, to nie trzeba by było go pudrować i piszę to ja! Natomiast skóra nie jest ściągnięta, a wręcz przyjemnie odżywiona! Podkład przepięknie wygładza skórę i naprawdę robi nam na niej efekt photoshopa! Pory wyglądają, a raczej nie wyglądają, bo są kompletnie niewidoczne! Suchych skórek (normalnie się z nimi nie borykam, ale coś mnie uczuliła - czytaj Mc Donald - i przy nosie dosyć sporo ich się pojawiło) nie podkreśla, pomimo takiego upiększenia nie tworzy nam efektu maski. Chociaż trzeba się przyzwyczaić do efektu nieskazitelnej skóry ;o)


Myślę, że bardzo dużo daje tutaj sama baza, która z nazwy Soft Matte sugeruje, że będzie matowić. I oczywiście to robi, ale w bardzo nienachalny sposób, nakładając ją mam wrażenie, że nakładam krem pielęgnacyjny. W połączeniu z podkładem robią nam na twarzy niewyczuwalnego blura.

Jeżeli chodzi o trwałość, to jest ona mega wysoka! Miałam go na sobie w ciągu ''zwykłego'' dnia, na kursie tańca (więc tutaj potu troszkę się polało), kiedy ćwiczyłam itd. A on ciągle był w nienaruszonym stanie! Zrobię jeszcze test Kitulca, przetestuję go na treningu i dam Wam znać :o)



Jedyne o co się obawiam, to o to, że jeżeli chcecie kupić tylko jeden odcień dla siebie, to przez dużą ilość danego pigmentu może to być odrobinę utrudnione. Natomiast nie testowałam wszystkich odcieni więc nie jestem w stanie tego stwierdzić na 100%

Jeżeli szukacie podkładu, który polubi się z każdym rodzajem skóry i zrobi na niej efekt photoshopa,a  dodatkowo będzie odporny na pot i ścieranie i zlikwiduje Wam widoczność porów, to Fenty Beauty ma go w swojej ofercie! :o)

Wybrane odcienie kupicie stacjonarnie w Perfumeriach Sephora, pozostałe na stronie internetowej. Ich koszt to 145zł, bazy 139zł. Oba kosmetyki mają pojemność 32ml.

A Wy już testowałyście ten podkład? Jak się u Was sprawdził?
Koniecznie dajcie mi znać w komentarzu, jaki jest Wasz ulubieniec wśród podkładów! :o)



J.








ODŻYWIONE I APETYCZNIE WYGLĄDAJĄCE USTA? PROSZĘ BARDZO! Recenzja pomadek od Sensique

ODŻYWIONE I APETYCZNIE WYGLĄDAJĄCE USTA? PROSZĘ BARDZO! Recenzja pomadek od Sensique
Hej :o)
Kochani wróciłam z moich pierwszych w życiu wakacji już jakiś czas temu, ale nie mogę się do niczego zabrać! Post był przygotowany już przed moim wyjazdem oczywiście, ale tak się zakręciłam, że niczego nie ogarnęłam! Nadrabiam więc i zapraszam na post o kolejnych tanich perełkach :o)
Ale, ale ! Ja tutaj przychodzę z postem o tanich perełkach!


Dzisiaj tymi perełkami są nowe odcienie pomadek od marki Sensique. W mojej kolekcji znajdują trzy odcienie pomadek Sensitive Skin - Atłasowej pomadki do ust Satin Touch oraz trzy z serii Sensitive Skin 2w1 Pomadki z błyszczykiem Volume&Shine. Tak więc dzisiaj zapominamy o matowych pomadkach i idziemy w subtelność i pielęgnację ;o)


Na początek bierzemy pomadki z serii Sensitive Skin - Atłasowe pomadki do ust - Satin Touch. Są one napakowane składnikami odżywczymi, ceramidami, witaminami E i C oraz filtrami UV. Wszystkie te dobrodziejstwa sprawiają, że nasze usta są nawilżone, zregenerowane, chronione i wyglądają mega apetycznie.


Pomadki oczywiście nie są mega trwałe ale takie nie miały być. Mi to pasuje, dzięki nim moje usta wyglądają ślicznie i mogę je pomalować czy poprawić wszędzie i kiedy tylko chcę.
Moje kolory to 201 Happy Pink czyli taki cukierkowo różowy odcień, 210 Gala - brązowo bordowy, ale jasny odcień, 231 Chic Nude - brudny róż. Moim zdecydowanym  ulubieńcem jest numer 231 Chic Nude!




Seria Sensitive Skin 2w1 Pomadka do ust z błyszczykiem - Volume&Shine, to również mega odżywienie i nawilżenie dla naszych ust. Zawartość witaminy E oraz oleju z kiełków pszenicy, a także formula MACI-LIP sprawiają, że nasze usta są ie tylko mega odżywione ale też wyglądają na większe niż naprawdę są.  

I pomadki z tej serii również nie są mega trwałe, ale za to mega komfortowe w noszeniu i je też mogę nałożyć z łatwością czy poprawić bez trudu!


W mojej kolekcji znajduje się ocień 314 Shine Pink czyli jasny, cukierkowy róż, 318 Pink Fever czyli fuksja i mój totalny ulubieniec - 320 Lovely Smile - idelany, nie z ajasny, nie za ciemny bezowy nudziak.  


Jestem zauroczona tymi pomadkami, a szczególnie odcieniem 320 Lovely Smile (na zdjęciu poniżej)! Używam ich odkąd do mnie przyszły praktycznie codziennie! Są mega komfortowe w noszeniu, z łatwością możemy je dołożyć jeżeli się zjedzą, a nasze usta ubrane w którąś z nich wyglądają mega apetycznie. Opakowania zostały zmienione z z mniejszych z zaokrągłymi bokami,  na odrobinę większe i ''kwadratowe'', wyglądają bardzo elegancko.
Ich koszt to ok. 13zł i są dostępne oczywiście w Drogerii Natura.


A jakie wykończenie na ustach jest teraz Waszym ulubionym?


J.




JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger