KOBO - CIENIE W KREMIE

Hej :o)
Dzisiaj będzie o cieniach, na które czekałam i czyhałam :oD Mowa tutaj o cieniach Pearly Cream Eye Shadow od KOBO. Zachwyciły mnie przede wszystkim kolory!  Byłam ich ogromnie ciekawa, ponieważ, jak wiadomo przy mojej przecudnej urody opadającej i tłustej powiece, takie cienie się nie sprawdzają. A przynajmniej większość.To oczywiście nie przeszkodziło mi w ich testowaniu i lubowaniu się w pięknych kolorach. No dobra, więc jak się sprawdziły na moich powiekach? Odpowiedź znajdziecie niżej ;o)



A więc tak, w kolekcji tych cienie na wiosnę/lato 2017 znalazły się 4 odcienie. Mają być one perłowe i wodoodporne. Dodatkowo formuła została wzbogacona o witaminę E oraz nawilżający ester z ziaren moreli. Fajnie ;o)


Cienie zamknięte są w małych słoiczkach, ich pojemność to 6g (cena: 17.99zł). Zakrętka jest czarna z białymi napisami, a cień dodatkowo zabezpieczony sreberkiem. Przy otwieraniu mamy więc pewność, że nikt nie włożył do niego swojego ciekawskiego palucha. Słoiczek łatwo się odkręca i zakręca. Całość prezentuje się bardzo estetycznie, a opakowanie jest solidne.


Pierwszy cień z kolekcji to 'soft peach'.
Zgaszony róż z odrobiną hmmm brzoskwini? Nie wiem ,jest taki trochę nieoczywisty i to mi się w nim podoba. Ale na pewno nie jest perłowy, tylko raczej satynowy.
02 to 'aqua blue' no i on już perłowy jest. Piękny niebieski odcień, idealny do letnich makijaży. Nałożony na powiekę ruchomą przy wytuszowanych jedynie rzęsach pięknie się prezentuje.
Odcień 03 'cooper' to odcień, którego wyczekiwałam najbardziej! Takie perliste bordo z odrobiną miedzi, coś takiego. Piękny!
No i ostatni cień, czyli 04 'champagne'. Bardziej bym powiedziała, że to złoty niż szampański kolor. Ale nie odbiera mu to uroku. Idealny na środek powieki lub wewnętrzny kącik. Najbardziej roziskrzony wśród całej kolekcji.


No ale jak też się one na mej powiece utrzymują? A no dobrze. Oczywiście nakładane po mojemu, czyli korektor + puder + baza pod cienie + puder i na to cień. Czyli tak naprawdę wygląda to identycznie jak przy cieniach w kamieniu. I przy tym sposobie utrzymują się na mojej powiece cały dzień. Cienie te też zastygają, więc to na pewno pomaga im na utrzymaniu się na właściwym miejscu. Nałożone na samą powiekę czy sam przypudrowany korektor nie przeżyły, ale myślę, że przy ładnej powiece nie będą miały z tym problemu. Dobrze się rozcierają i ładnie ze sobą łączą. Natomiast trzeba z nimi pracować dosyć szybko, ponieważ szybko zastygają.
 

Konsystencja cieni jest z początku bardzo sucha, ale pod wpływem ciepła palców robi się bardziej śliska, co umożliwia nakładanie cienia. Pędzelkiem trzeba trochę więcej i mocniej pogmerać w słoiczku, żeby nabrać odpowiednią ilość. Cienie mają jakiś zapach, ale jest on wyczuwalny dopiero jak włożymy nos do słoiczka ;o)
Ja je troszkę maltretowałam i lubię ich też używać jako bazy do tych ostatnich wypuszczonych pigmentów od KOBO.

A tak się prezentuje makijaż, gdzie użyłam wszystkich cieni z kolekcji.
Górna powieka: 01 'soft peach', 02 'copper', 04 'champagne'.
Dolna powieka: 02 'aqua blue', 04 'champagne'.






Co myślicie o tych cieniach?
Lubicie używać tych w kremie czy raczej preferujecie te w kamieniu?


J.

8 komentarzy:

JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger