MY SECRET - nowości, tanie perełki makijażowe!

Cześć :o)
Dzisiaj mamy kolejny post z serii tanie a dobre :o) Dzisiaj skupię się na kosmetykach marki My Secret, która jest dostępna w Drogeriach Natura. Marka My Secret posiada w swoim asortymencie dosyć tanie kosmetyki, ale wcale nie złe! Oczywiście nie jest tak, że każdy kosmetyk przypadnie do gustu każdej z nas, a z kolei jeżeli któraś z nas jakiegoś kosmetyku nie lubi, to oznacza to,że wszystkie kobiety na świecie też muszą pałać do niego nienawiścią ;o) Tutaj opisuję Wam moje odczucia co do każdego kosmetyku, jak się u mnie sprawdził, czy skradł moje serce, czy może według mnie nie jest jakiś specjalny :o)
Prawie cały makijaż ze zdjęcia wykonałam kosmetykami My Secret, natomiast dzisiaj skupię się na kilku konkretnych (pozostałe na pewno znajdziecie na blogu), ale całą listę spisze na końcu posta.



Pierwszym kosmetykiem będzie podkład Long Wearing Full Coverage - Matt Finish Foundation.

Opis producenta:
Długotrwała formuła podkładu gwarantuje wysokie krycie i matowe wykończenie.
Po kilku minutach od nałożenia całkowicie wysycha, pozostawia skórę gładką i matową. Jest odporny na pot i dotyk.
Nie zawiera: parabenów, wazeliny, składników pochodzenia odzwierzęcego.




Od razu napiszę, że z tym podkładem nie każdy się polubi. Ja do tej pory raz go kocham, a za chwilę chcę nim cisnąć przez okno! Tosz to jest taki gagatek, że głowa mała! Producent ma rację pisząc, że podkład zasycha, natomiast u mnie nie dzieje się to po paru minutach tylko sekundach. No i jak sobie o tym zapomnę, no to się denerwuję. No ale wychodzi na to, że to moja wina ha ha ha ;o) No bo ten podkład naprawdę zastyga, zasycha wręcz i już go nic nie ruszy!



Wykończenie jest naprawdę matowe, nie ma tutaj nic z satyny czy rozświetlania. Będzie idealny dla posiadaczek cer tłustych/mieszanych, które lubią klasyczne matowe wykończenie. Na suchej skórze  może nie wyglądać dobrze, ale co kto lubi. Pamiętajcie, że trzeba pracować nim szybko, bo jak zastygnie to już nic z nim nie podziałamy. Natomiast u mnie, przy mojej cerze mieszanej utrzymywał się przez cały mega upalny dzień bez zarzutu, a nadmierna suchość zniknęła po jakimś czasie kiedy skóra zaczęła pracować.

Podkład ma 4 kolory w żółtej tonacji, co pewnie większości z Was się spodoba. Zamknięty został w plastikową, różową tubkę z czarnymi napisami i z czarną zakrętką. Konsystencja jest gęsta ale dobrze się rozprowadza. Za tego gagatka zapłacimy 24,99zł i powiem szczerze, że to dosyć wysoka cena jak na markę My Secret. Natomiast jeżeli ktoś szuka mega trwałego efektu z mocno matowym wykończeniem, to jest to chyba jedyny drogeryjny podkład, który taki efekt nam daje.

***



Kolejną nowością w moim kufrze jest róż, który nazywa się po prostu Blusher i mam go w odcieniu 106 Fresh Rouge. Jest to takie małe cudeńko, które zmieści się w każdej kosmetyczce. Odcień który posiadam ma chłodną tonację, jest to taki troszkę cukierkowy kolor. Wykończenie jest matowe, ale suche, znajdziemy tam odrobinkę satyny. W konsystencji jest niezwykle przyjemny, taki pudrowo śliski. Co go odróżnia od innych róży? Przede wszystkim to, ze nie jest za mocno napigmentowany. To akurat przy różach jest dużym plusem, po prostu unikniemy efektu matrioszki. Ale to nie oznacza, że nie możemy nim utworzyć na twarzy porządnego rumieńca, o co to to nie!
Róż pięknie się rozciera i nadaje nam żywego rumieńca. Lubię!

***

 No to czas na brwi! W tym mamkijażu uzupełniłam je wysuwanymi kredkami WOW! Eyebrow. Auto Eyebrow Pencil.
Kredki są wysuwane i mają ciekawy kształt, patrząc na sztyft od góry widzimy kształt trójkąta. Napiszę szczerze, że takich kredek jeszcze nie testowałam. No ale w końcu musi być ten pierwszy raz! :o) Od razu napiszę, że zanim zaczniemy malować sobie brwi musimy sprawdzić jakiego nacisku używamy, ponieważ ja mam dosyć ciężką rękę i już za pierwszym razem jedna z kredek złamałam. Ale przy kolejnej aplikacji już było ok.




Kredki bardzo łatwo suną po brwiach, dają bardzo naturalny efekt. Co mnie zdziwiło, to ich konsystencja, jest bardzo woskowo. Po pierwszym zaskoczeniu pojawiła się aprobata. No bo nie tylko mamy uzupełnione brwi, ale są one też od razu ujarzmione! I taki efekt utrzymuje się przez cały dzień! Super! Wiadomo, że przy takim wykończeniu nie uzyskamy mega ciemnego efektu (no ale to i dobrze), ale za to możemy się cieszyć naturalnie podkreślonymi brwiami i ułożonymi na cały dzień.




Kredki występują w trzech odcieniach i tutaj uwaga! Jeżeli już je odpakujecie z folii (są super zabezpieczone!) i ją wyrzucicie, to lepiej zapamiętajcie jaki odcień macie, bo na samej kredce nie znajdziecie nazwy koloru hi hi hi ! ;o) Ale to jest ich jedyny minus, myślę, że coś po prostu umknęło przy obmyślaniu opakowania ;o)
Dodatkowo z drugiej strony znajdziemy grzebyczek. Czyli tak naprawdę kupując jeden produkt dostajemy kredkę, wosk oraz grzebyk. Dla mnie bomba! Ja używam wszystkich trzech odcieni i jak możecie zobaczyć na zdjęciu niżej są wszystkie dosyć jasne, natomiast każdy produkt nałożony na brwi będzie wyglądał dużo ciemniej.



***

No to czas na oczy i moje ukochane, potrójne paletki cieni do oczu :o)
Seria Hello Pretty! zachwyca kolorami!
cienie zamknięte są w klasycznych plastikowych opakowaniach, z przodu przezroczyste ze srebrnymi napisami, z tyłu czarne. Dodatkowo seria Hello Pretty! cieszy nas tekturowym, wzorzystym opakowaniem z okienkiem :o)
Jak już pewnie wiecie ja uwielbiam cienie My Secret i posiadam chyba wszystkie potrójne paletki!





Paletka BLOOM zawiera jasny, chłodno-złoty perłowy odcień. Idealny ślubniak, genialny do rozświetlania wewnętrznego kącika.W środku znajdziemy połyskujący odcień śliwki, która pod innym kątem łapie odcienie rudości. Trzeci cień to matowy, ciemny brąz. Tą paletką stworzymy cały makijaż oka, w wewnętrznym kąciku ten najjaśniejszy, na środku śliwka i przyciemniamy wszystko matowym brązem :o)



*


Paletka FLOWER BUD to moja ulubiona z tych trzech najnowszych. Posiada idealne odcienie do stworzenia cudnego ślubnego makijażu! Jestem nie zachwycona. Pierwszy cień to taki bez z domieszka pudrowego różu - idealny do załamania powieki jako cień transferowy oraz do rozjaśnienia wewnętrznej części powieki. Środkowy cień to prawdziwy majstersztyk! Piękny różowo-malinowo-śliwkowy cień. Jak tylko zaczynałam go blendować i dokładać, to od razu wiedziałam, że będzie miłość! No i brąz, mocny, matowy, który idealnie się blenduje! Kocham!



*


Paletka SUNNY GLEAM to paletka z odrobiną szaleństwa ;o) Znajdziemy tutaj klasyczny, bananowy beż, idelany do zmatowienia łuku brwiowego jak i utrwalenia korektora na całej powiece. W środku znajdziemy matowy soczysty pomarańcz. Znajdziemy tutaj też oczywiście klasyczny brąz, ciemny i matowy.


Paletki są świetne! Uwielbiam je, nic się tutaj nie zmieniło! Cudnie napigemntowane, pięknie się blendują i łączą ze sobą! Tak! Tak! Tak!


***

No i czas na usta! Pomadki w kredce Hello Pretty! to idealna sprawa na wyjeździe, czy przy małej torebce ;o)

Opis Producenta:
Matowy duet pomadki I konturówki do ust w jednym. Formuła o wysokiej pigmentacji i słodkim zapachu wanilii. Testowano dermatologicznie. Kredka automatyczna.


Kredki są wysuwane, dzięki czemu nie ma obawy, że nadejdzie chwila, że z paniką będziemy szukały temperówki. Szkoda, że nie jest ona w zakończeniu kredki, wtedy byłoby idealnie. Kredki wyglądają bardzo fajnie! Carne opakowanie z białymi napisami, do tego zakończenie w kolorze sztyftu i przezroczysta zatyczka. Kredka wysuwa się bez problemu a zatyczka mocno siedzi na swoim miejscu, nie ma obawy, że się sama odetka i pomaluje wszystko co mamy np w torebce :o)
Kredki mają bardzo dobrą pigmentacje, a ostre zakończenie pozwala nam na perfekcyjne obrysowanie ust. Naprawdę szkoda, że w zakończeniu nie ma temperówki, wtedy kredka malowałaby perfekcyjnie za każdym razem.
Kolor na ustach utrzymuje się bardzo dobrze, zjada się tak, że nie musimy gonić do lustra na poprawki, bo delikatnie farbuje usta. Dzięki temu miejsca zjedzone od tych nie zjedzonych nie różnią się tak bardzo od siebie :o)


Pomadki kupicie za 12,99zł w stałej cenie. Myślę, że jest to dobra cena, a pomadki są naprawdę świetne! Możemy wybierać spośród 6 kolorów. znajdziemy tutaj piękne nudziaki jak i intensywniejsze kolory.
101 Red Suprise - malinowa czerwień
102 Pink No Doubt - intensywny, cukierkowy, chłody róż
103 Mauve Dreams - brudny fiolet z domieszką brązu (mój ulubieniec!)
104 Berry Lips - borówkowy odcień
105 Rossy Kisses - ciemny róż, idealny ślubniak
106 - Joyful Moments - ciemny, chłodny róż z domieszką brązu



I tak prezentują się kolejne perełki - tanie, ale tak naprawdę mogące konkurować z tymi z wyższej półki! :o) Znacie któryś z opisywanych przez mnie produktów? Jakie jest Wasze zdanie?
A może macie jakieś swoje odkrycia? Chętnie poczytam o nich w komentarzach! :o)


J.

2 komentarze:

  1. Bardzo zachecajace sa te nowosci od My Secret :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim skromnym zdaniem dobrze wykonany makijaż zależy od jakościowych produktów. Wcześniej używany był przeze mnie słaby podkład. Teraz zamieniłam go na rimmel podkład i muszę przyznać, że malowanie idzie mi dużo sprawniej i przede wszystkim przyjemniej. Moim zdaniem warto zainwestować również w pędzle, które pozwolą wam uzyskać spektakularne efekty. Moim zdaniem warto.

    OdpowiedzUsuń

JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger