POTRÓJNA RADOŚĆ! Recenzja paletek marki My Secret.

POTRÓJNA RADOŚĆ! Recenzja paletek marki My Secret.
Hej :o)
Wróciłam do domku i jakoś tak nie potrafię się zabrać za pisanie :o/ A z tym akurat nigdy problemów nie miałam (chociaż z tym ha ha ha). Kiedy kończy się tak cudowna przygoda jak trzy tygodnie w PRO Make Up Academy, to smutek musi być. Smutek, że się skończyła ale i ogromna radość! Tyle się dowiedziałam, tyle nauczyłam dzięki wspaniałym osobom. Mam na myśli oczywiście Daniela Sobieśniewskiego i Karolinę Matraszek! Nigdy nie zapomnę!



Ale halo, halo Asia! Przyszłaś tu z recenzją a nie! Zresztą na dniach wszystko Wam opiszę ;o) A teraz recenzja! Jakiś czas temu marka MY Secret, która jest dostępna w Drogeriach Natura, wypuściła trzy nowe paletki cieni do oczu z serii Natural Beauty. Mamy do wyboru paletkę z trzema cieniami matowymi czyli Naturall Pretty, z cieniami satynowymi, które zahaczają o wykończenie metaliczne, czyli wersja Little Star, oraz petardę Chilli Chocolate z jednym duochromem i dwoma metalikami. No nic tylko malować! :o)


Za każdym razem kiedy pojawiają się nowe wersje tych potrójnych paletek, pojawia się również ich recenzja u mnie. Opakowania są zawsze takie same: małe, prostokątne, z przezroczystym przodem i czarnym tyłem, z białymi napisami. Opakowanie jest plastikowe  i porządne. Całość prezentuje się estetycznie. Myślę, że tutaj nie ma się co rozwodzić, jeżeli chcecie poczytać coś więcej, to w prawym górnym roku macie miejsce do wyszukiwania postów, wystarczy wpisać My Secret i gotowe :o)


***


Paletka Naturally Pretty, to najspokojniejsza z trzech sióstr. Znajdziemy tutaj trzy maty w neutralnych odcieniach. Pierwszy cień, to odcień beżu z lekkim bananowym zabarwieniem. Idealny do zmatowienia obszaru pod łukiem brwiowym, rozcierania pozostałych cieni czy wyrównania makijażu oka. Kolejny to beż, który jest stworzony do zbudowania załamania powieki. Nie zrobimy sobie nim krzywdy, za to bez problemu zaznaczymy załamanie. Ostatni cień z paletki to brąz. Jest to odcień neutralny, ale z odrobinę większą ilością chłodnych tonów. Posłuży on nam do przyciemnienia całego makijażu w zewnętrznym kąciku.


Paletką Naturally Beauty z łatwością stworzymy piękny makijaż dzienny, a osoby nie malujące się w ogóle i lubiące bardzo delikatny look, makijaż wieczorowy. Cienie są idealnie matowe, ale nie jest to suchy, nieprzyjemny mat. Idealnie się blendują i łączą ze sobą. Odcienie będą pasować do każdego typu urody, a dzięki małemu rozmiarowi paletki możemy ją mieć zawsze przy sobie, choćby w podróży.




**



Czas na bardziej szaloną siostrę, czyli paletkę Little Star. Ależ ja ją lubię! Cienie są niezwykle miałkie i przyjemne w dotyku. Troszkę się osypują przy nabieraniu, więc musicie pamiętać aby strzepnąć nadmiar z pędzelka zanim zaczniecie nakładać cenie na powiekę. Mi to osobiście nie przeszkadza.


W paletce Little Star znajdziecie satynowe cienie z połyskiem. Pierwszy z nich to piękne złoto, który nie zalatuje tandetą, błyszczy się najmniej z całej paletki. Po środku mój ukochany odcień. Dlaczego? Bo nie potrafię go opisać ;o) To jest taki brudny fiolet, z szarością, ale też i z różem. Przepięknie prezentuje się na powiece! Uwielbiam! Ostatni cień, to piękna miedź, która błyszczy najmocniej. Patrząc na te kolorki myślę, że będą idealne nie tylko do makijaży dziennych czy wieczorowych ale też ślubnych, gdzie chcemy pięknie rozświetlić oko.




**



Przyszedł czas na najbardziej szaloną z sióstr, czyli paletkę Chilli Chocolate. Ech... No i ostra i słodka ona jest! :o) Pierwszy z cieni to różowe złoto. Ale jest to też cień duochrom, czyli wygląda zupełnie inaczej na zwykłej i czarnej bazie. I nie chodzi tutaj o podbicie koloru, tutaj odcień zmienia się bardo bardzo. Tak więc nałożony na 'zwykłą' bazę jest delikatnym różowym złotem. Natomiast nałożony na czarną kredkę zmienia się w piękne miedziane złoto z domieszką różu. Cudo!  Środkowy cień to metaliczna miedź, a ostatni to piękna metaliczna śliwka z domieszką bordo.


Cienie z paletki Chilli Chocolate najlepiej nakładać palcem na wilgotną bazę. Wtedy będą mniej się osypywać, a na powiece uzyskamy mega dawkę koloru. I w tej palecie cienie są niesamowicie napigmentowane i świetnie się z nimi pracuje. Myślę, że i w jej przypadku, oprócz makijażu wieczorowego, sprawdzi się ona również w makijażu ślubnym, jeżeli przyszła Panna Młoda jest bardziej odważna.




A taki oto makijaż stworzyłam tymi trzema paletkami. Oczko zbudowałam matami z paletki Naturally Pretty, na górze królują odcienie z Little Star,  a na dole Chilli Cocolate.





Jak Wam się podobają te paletki? Jesteście ich fankami jak ja? :o)


J.








KONTUROWANIE? ROZŚWIETLENIE? - ŁATWIZNA! ;o) Nowości marki My Secret

KONTUROWANIE? ROZŚWIETLENIE? - ŁATWIZNA! ;o) Nowości marki My Secret
Hej :o)
Jeżeli obserwujecie mnie na instagramie (jak nie, no to KLIK ;o)), to mogłyście zobaczyć, w jednej z relacji, nowości od Drogerii Natura jakie u mnie zawitały. Znacie mnie doskonale i wiecie, jak bardzo uwielbiam, kiedy wśród niedrogich kosmetyków znajduję cudowne perełki. Dzisiaj chciałam Wam pokazać jak prezentują się dwa nowe produkty od marki My Secret, a mianowicie Rozświetlacz Glow Effect Powder oraz duo do konturowania Contouring Palette. Ciekawe? ;o)


Zacznę od rozświetlacza. Z tego co wiem, to wyszły dwie wersje kolorystyczne, ja mam odcień Mooondust. I jak tu opisać jego odcień? Hmmm... Na pierwszy rzut oka wygląda na złoty, no i tak jest ;o) Ale po nałożeniu mieni się delikatnie na róż i beż. Nie jest to typowy rozświetlacz, tylko puder (jak to mamy w nazwie). Dlatego też nie uzyskamy nim mega intensywnej tafli (chociaż pomoże oczywiście aplikacja zwilżonym pędzlem).


Przy nałożeniu go na całą twarz uzyskujemy efekt glow na skórze, piękny, nieprzesadzony, subtelny i mega modny! A dla tych z Was, które szukają delikatnego rozświetlacza, to on sprawdzi się idealnie na szczytach kości policzkowych.
Glow Effect Powder zamknięty jest w plastikowym, okrągłym opakowaniu. Przód jest przezroczysty z czarnymi napisami, a tył i obramówka czarne z białymi napisami. Zamykany na 'klik'. Wszystko jest minimalistyczne, estetyczne i porządnie wykonane.



 A teraz coś dla fanek konturowania i pudrów rozjaśniających ;o) A mianowicie duo, w którym znajdziemy puder rozjaśniający oraz taki do konturowania. Tutaj opakowanie od opakowania rozświeltaczaa różni się jedynie ty, że jego góra jest płaska, a nie wybrzuszona ;o) Natomiast zamykanie jest jakby delikatniejsze, ale jeszcze ani raz się mi samo nie otworzyło, więc myślę, że jest gites ;o)


Co mnie najbardziej urzekło w tym produkcie? Oczywiście kolory! Puder rozjaśniający nie jest biały, ale taki przyjemnie beżowy. Jest dosyć jasny, wiec dla osoby z jasną i średnią karnacją będą z niego mega zadowolone. Natomiast kobietki o bardzo ciemnej karnacji będą musiały pierwsze sprawdzić czy będzie dla nich odpowiedni.



Z kolei puder do konturowania jest odcieniem delikatnym i neutralnym. Nie będziemy w stanie wykonać nim mega intensywnego konturu. Ale myślę, że takie było zamierzenie przy jego produkcji. Idealnie nada się do makijażu dziennego oczywiście, bo szybko, łatwo i bezproblemowo wykonturujemy naszą twarz. Tutaj nie ma mowy o nieestetycznych plamach czy przesadzeniu z ilością koloru. Ja go widzę przy wykonywaniu makijażu fashion, gdzie często ten makijaż jest minimalistyczny a skóra musi wyglądać na świeżą, zdrową i tak jakby nietkniętą makijażem. Uważam, że to duo będzie do tego świetne!

Ach zapomniałabym! Nie tylko kolory mnie urzekły! Ale też ta cudowna, aksamitna konsystencja! Jak tylko ją pomacacie, to przepadniecie jak ja ;o)

A tak się prezetują słocze tych kosmetyków. Od lewej Duo Contouring Palette - bronzer i puder rozjaśniający, a następnie Puder Glow Effect w odcieniu Moondust.


Ja niezmiennie jestem zachwycona produktami marki My Secret i zawsze z niecierpliwością czekam na ich nowości :o)


A Wy znacie już te produkty?
A może zachęciłam Was do zakupu chociaż jednego  nich? ;o)



J.




METTALIC RULES! - Czyli o nowych kolorach cieni od My Secret.

METTALIC RULES! - Czyli o nowych kolorach cieni od My Secret.
Hej :o)
Ależ dzisiaj będzie kolorowo! I błyszcząco ;o) A to za sprawą najnowszych odcieni metalicznych cieni od My Secret z serii glam&shine. Wyszło 6 nowych kolorów w pojedynczych opakowaniach. Opakowania są plastikowe, okrągłe, zamykane na klik i dosyć porządne. Przód jest przezroczysty z czarnymi napisami, dzięki czemu od razu widzimy kolor jaki jest w środku. Tył jest czarny z białymi napisami.



Kolory idealnie wpisują się w aktualne trendy. Znajdziemy tutaj kolory miedzi, bordo, fioletu czy zieleni. Ich konsystencja jest bardzo miałka, wręcz masełkowata. Już przy jednym pociągnięciu na powiece pojawia się intensywny metaliczny kolor! Najlepiej nakładać je palcem lub pędzelkiem z syntetycznego włosia.




Glam&Shine numer 12  - odcień złotego beżu



Glam&Shine numer 13 - piękna miedź



Glam&Shne numer 14 - piękne czerwone boro z lekkimi miedzianymi przebłyskami



Glam&Shine numer 15 - fioletowa śliwka



Glam&Shine numer 16 - butelkowa zieleń



Glam&Shine numer 17 - ciemny fiolet z domieszką granatu



Kolory po kolei od numeru 12 do 17:



A taki makijaż stworzyłam właśnie tymi cieniami. Na zdjęciach, gdzie jest samo oczko najlepiej widać jak piękne są te cienie ;o)









Jakie wykończenie cieni do powiek lubicie najbardziej? :o)


J.

GLOV NA WALENTYNKI.

GLOV NA WALENTYNKI.

Nowy zestaw GLOV na Walentynki

Bunny Together Set to nowość, którą specjalnie na Święto Zakochanych przygotowała spółka Phenicoptere, producent rękawiczek GLOV, które zmyją makijaż i inne zanieczyszczenia wyłącznie za pomocą wody.


W jego skład wchodzą trzy produkty. Kultowa już rękawica GLOV on-the-go została wykonana ze specjalnych mikrowłókien posiadających właściwości oczyszczające oraz redukujące nadmiar sebum. Nie narusza bariery hydrolipidowej, czyli nie zaburza naturalnego pH, i jest hipoalergiczna. GLOV poprawia mikrocyrkulację, pozostawiając skórę niezwykle gładką i świeżą. Jest odpowiednia dla każdego typu cery i nie wywołuje podrażnień nawet przy skórze atopowej. Kompaktowa rękawiczka została zaprojektowana  w odpowiedzi na potrzeby współczesnych kobiet. Sprawdza się nie tylko w domowym zaciszu, ale także w podróży czy na siłowni. Z GLOV nie potrzebujemy już żadnych mleczek, toników czy płynów micelarnych. Wystarczy tylko woda. Formuła produktu jest w pełni ekologiczna i pozwala cieszyć się skutecznością rękawicy przez trzy miesiące. Najmniejszy wariant z portfolio spółki Phenicoptere Glov Quick Treat, nakładany na palec, pozwoli poprawić makijaż w ciągu dnia, zmyć tzw. „efekt pandy” pod oczami bądź uporczywą pomadkę. Natomiast pluszowa opaska Bunny Ears Headband przytrzyma włosy w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych, ułatwi demakijaż i nakładanie maseczek. Została wykonana z wysokiej jakości elastycznych włókien absorbujących wodę i jest dostępna w jednym uniwersalnym rozmiarze. Wszystkie produkty zostały zapakowane do wygodnego woreczka, który sprawdzi się również w roli podróżnej kosmetyczki.


Bunny Together Set jest dostępny w sieciach perfumerii Sephora i Douglas oraz na stronie www.glov.co, w cenie 69 zł.





PERFEKCYJNY MAT -Recenzja nowej serii do pielęgnacji od Perfecta-Your Time Is Green

PERFEKCYJNY MAT -Recenzja nowej serii do pielęgnacji od Perfecta-Your Time Is Green
Hej :o)
Witam wszystkie maniaczki pielęgnacji. Ja kocham wszystkie mazidła, testuję każdą rzecz jaka wpadnie w moje ręce! I takim właśnie sposobem zaczęłam używać najnowszej serii od marki Perfecta Your Time is Green. Jest to seria dla skór tłustych i mieszanych. Ma za zadanie zmatowić, ale i nawilżać, a przede wszystkim walczyć z niedoskonałościami. 



Jak pewnie wiecie, jestem fanką rękawic o demakijażu Glov, ale wierna nie jestem i od czasu do czasu zdradzam ją bezczelnie z innymi produktami do demakijażu. I tak, raz na jakiś czas używam Płynu micelarnego, który ma usuwać makijaż, oczyszczać, matowić oraz zwalczać niedoskonałości. Ale to ma robić każdy produkt jaki dzisiaj opiszę, więc już o tym pisać nie będę ;o)

Normalnie do płynów micelarnych nie podchodzę z jakimś wielkim entuzjazmem. Sama nie wiem dlaczego ale tak właśnie jest. No ale testy trzeba było zacząć! ;o) I już dawno nie byłam tak zaskoczona! Pozytywnie! Tak jak ten płyn micelarny zmywa makijaż, to jest po prostu bajka! Szybko, łatwo i przyjemnie - to trzy idealne słowa do opisania demakijażu z tym produktem.

Obawiałam się również, że moja skóra będzie przesuszona, ale nic z tych rzeczy! Płyn daje uczucie jakbyśmy zmywały makijaż olejkiem, ale takim, który nie pozostawia na skórze tłustej warstwy tylko przyjemne uczucie odżywienia. No jak ja go lubię!



Oczyszczanie to coś, co Asia lubić, bardzo lubić! ;o) Glinkowa pasta do mycia twarzy? Poproszę! ;o) Pasta z serii Your Time Is Green jest szarawa i bardzo, bardzo gęsta, aż ciężko ją wycisnąć z tuby. Ale jak ona oczyszcza! Ja mam wrażenie, jakby z mojej skóry został wyssane wszystkie nieczystości! Skóra jest oczyszczona, gładka i nie przesuszona.

Dodatkowo można ją stosować punktowo na noc na wypryski. Nie musimy się obawiać porudzenia poduszki, ponieważ pasta n skórze zastyga. Ja z jakąś wielką ilością niedoskonałości się nie zmagam, ale jak już, to ta pasta jest niezastąpiona. No i maltretuję nią czoło małżonka mega i oboje zauważyliśmy poprawę, a uwierzcie mi, czasami łatwo nie było ;o)


Ależ ja byłam ciekawa tego pudrowego toniku! Przed użyciem trzeba nim mocno strząsnąć, ponieważ jest on dwufazowy i na dole osadza się ta biała część. No ja pierwszy raz spotkałam się z taką formułą toniku, a Wy? J

Jakoś szczególnie często, a tak naprawdę,to praktycznie w ogóle, nie używam toników. Ale użycia tego, to się doczekać nie mogłam. On idealnie matuje skórę, pozostawia na niej taką pudrowość. Dodatkowo naprawdę zmniejsza pory! Coś perfekcyjnego dla skór tłustych i mieszanych. Ja używam go przed większym wyjściem na strefę T,  co sprawia, że o dobrych kilka godzin później pojawia się błyszczenia i to nie jakieś tam dużo, ot kapkę przy skrzydełkach nosa. Sztos!



Krem do twarzy z tej serii jest przeznaczony i na dzień. Jest on bardzo lekki i szybko się wchłania, więc praktycznie od razu możemy przechodzić do makijażu. Dodatkowo, dzięki zawartości mięty, przyjemnie chłodzi, więc będzie idealny na lato. Skóra po jego nałożeniu jest miękka, nawilżona, ale też porządnie zmatowiona.



Podkłady pięknie się na nim rozprowadzają, nie wałkują się ale pięknie wtapiają w skórę. Jeżeli macie skórę suchą, to oczywiście krem nie będzie dla Was odpowiedni, za to te z Was, które borykają się z przetłuszczaniem się skóry, powinny być z niego mea zadowolone!


Kolejnym produktem, który mnie wyjątkowo zaciekawił, był MATT-Booster 24h. Zielonkawo-żółty płyn zamknięty w małej, 15ml, butelce z pipetką. Można go używać pod krem, na krem lub jako samodzielny kosmetyk. Ja używam go na krem. Jego działanie jest natychmiastowe! Skórę jest bardzo matowa i mocno ściągnięta. Dlatego właśnie używam go na krem, aby skóra dostałą też dawkę nawilżenia. Osoby ze skórą tłustą będą mogły sobie pozwolić na jego samodzielne użycie. 


Nie używam go codziennie i nie zawsze pod makijaż. Jest to kosmetyk, który naprawdę bardzo mocno matuje, więc nie należy z nim przesadzać.


Po raz kolejny kosmetyki marki Perfecta skradły moje serce! Seria Your Time Is Green działa cuda przy skórach tłustych, a moja świecąca strefa T straciła swój 'blask' i ustąpiła miejsca idealnemu, ale nie suchemu, matowi. Pamiętajcie, że nie są to produkty do cery suchej!

Szata graficzna przyciąga wzrok intensywnym zielonym kolorem, a świeży zapach kosmetyków umila ich stosowanie.

A jakich Wy produktów używacie do zmatowienia Waszej cery?
A może Wasza skóra jest sucha? Czym ją nawilżacie? 


J.


TO MALUJE, TO PACHNIE, TO FAJNE JEST! - Recenzja pomadek Soft Matte od Affect Cosmetics

TO MALUJE, TO PACHNIE, TO  FAJNE JEST! - Recenzja pomadek Soft Matte od Affect Cosmetics
Hej :o)
Coś ostatnio dużo piszę o pomadkach. I o cieniach. W sumie to fajnie, bo lubię o tym pisać ;o) Od dłuższego czasu to właśnie na makijaż ust stawiam, kiedy gdzieś wychodzę, a oczy pozostawiam nietknięte. Makijaż oczu ostatnio dla mnie mógłby nie istnieć, no chyba, że 'wyjście jest poważne' albo przygotowuję dla Was posta.
Więc pomadki rządzą! ;o)

Niedawno wyszło 10 nowych kolorów matowych pomadek  Soft Matte marki Affect, a tworzyła je z firmą Karolina Matraszek, główna wizażystka marki. Pomadki zamknięte są w tradycyjnym opakowaniu jak błyszczyki z aplikatorem. Natomiast plastik jest gruby, co wzmacnia wrażenie tego, jak porządnie opakowanie jest wykonane. Aplikator jest w kształcie łezki, czyli zwęża się ku końcowi, przez co jest niezwykle precyzyjny. Pigmentacja jest wysoka i już jedno pociągnięcie po ustach pozwala cieszyć się pokrytymi kolorem ustami.



Na wstępie muszę zaznaczyć, że pomadki nie mają czystego matowego wykończenia, są bardziej satynowe. Ale to już może nam nasunąć nazwa Soft Matte. Mam wrażenie, że konsystencja jest jak mus, a przez to aplikacja jest bardzo przyjemna. Pomadki w ogóle nie wysuszają ust i są bardzo komfortowe w noszeniu. Nie wylewają się za kontur, ale nie są też jakoś bardzo trwałe, chociaż skromny posiłek i kawkę przetrwają ;o)






No to lecimy z kolorami :o)

Cotton Candy - cukierkowy róż, ale nie za słodki ;o)
Zen - brąz, nie za ciemny, nie za jasny
Perfect Balance - brudny róż, idealny na co dzień  dla każdego
Harmony - różowy nudziak
Nirvana - beżowy nudziak




Madness - ciemny fiolet
Nostalgy - fuksja
Mysterious Ways - jasny, intensywny fiolet
Hihg Heels - pomarańczowa czerwień
Simplicity - brudny róż z domieszką brązu



Z taką kolekcją pomadek możemy wykonać każdy makijaż, dzienny czy wieczorowy. Chociaż niektóre na pierwszy rzut oka wydają się w opakowaniach identyczne, to na dłoni czy ustach pokazują swój prawdziwy kolor. Są bardzo wygodne w noszeniu, nie wysuszają ust, nie wypływają za ich kontur. Nie są najbardziej trwałymi pomadki jakie miałam, ale za to ładnie się 'zjadają' i nie sprawiają problemów przy poprawkach. Mam tylko dziwne wrażenie, że troszkę brązowieją po jakimś czasie na ustach, ale powiem szczerze, że raz to widzę a raz nie przy tych samych kolorach, więc może po prostu się czepiam ;o) A! No i cuuudownie pachną! :o)

Pomadki dostaniecie na stronie Ale Piękna =>KLIK<= i są w cenie 49zł.


Który kolor pomadki chętnie przygarnęłybyście do swojej kolekcji? ;o)

J.


JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger