POZOSTAJĄC W TEMACIE MATOWYCH UST - NYX LINGERINE

Hej :o)
Od dawna chciałam przetestować te sławne matowe pomadki od NYX z serii Lingerine. Skuszona zachwytami i cudownymi kolorami poszłam do Douglasa ;o) Oczywiście mąż niczego nie podejrzewał, bo tak ogólnie, to cały czas poszukuję brązowego eyelinera w żelu. No a że Bobbi Brown takie posiada, to weszłam. A jak weszłam no to trzeba było wszystko oblukać. Eyelinera nie kupiłam (za ciemny, więc jak znacie jakiś fajny w żelu, nie za ciemny, to dajcie znać!) ale zahaczyłam o NYX'a.  Wyszłam z dwoma pomadkami i eyelinerem - różowym :oD



Dzisiaj skupię się właśnie na pomadce z serii Lingerine. Zdecydowałam się na kolor numer 09 'corset'. Zdecydowałam, to za dużo powiedziane! Ja się poddałam! Kolorów z tej serii jest tyle, że głowa mała! A obok inne serie, no masakra. No i niby wszystkie praktycznie identyczne, ale po nałożeniu na dłoń, każda inna! I każda piękna ;o) Wzięłam więc tą, która najczęściej pojawiała się na mojej dłoni. Taaaaaka kolorowa byłam :oD Odcień 'corset' to taki średnio ciemny beż, chłodny. Odcień bardzo modny. Ja takie uwielbiam.



Opakowanie jest standardowe, czyli przezroczyste z czarną zakrętką, napisy są czarne. Jest solidne. Przy wyciąganiu aplikatora mamy na nim odpowiednią ilość produktu. Testowałam ją dłuższy czas, ale do tej pory wszystko jest czyściutkie, nic się nie rozlewa itp. Dodatkowo po odkręceniu aplikator wyskakuje jak na sprężynce, ale nie wyskakuje całkiem. Aplikator jest dosyć długi, wygięty i cienki. Pozwala na łatwe i perfekcyjne obrysowanie ust. Konsystencja jest taka śliska, ale masełkowata. Łatwo sunie się po utach. Po paru chwilach od nałożenia zastyga na mat. Nie mamy na ustach ani odrobiny połysku. I o to chodzi ;o)


Pomadka na ustach wygląda pięknie. Do momentu pierwszego posiłku. I to nie musi być jakiś tam tłusty rosołek czy karkóweczka ;o) Wystarczy kanapka, a już nie mamy pomadki w wewnętrznej części ust. Myślę sobie, spoko, poprawię. I to jest do zrobienia. Natomiast kiedy chciałybyśmy ją zetrzeć, to musimy się porządnie namęczyć. Przykleja się w niektórych miejscach jak guma. I trzyj tu człowieku. Zresztą ona zaczyna znikać zaraz po nałożeniu. A po zjedzeniu dodatkowo jest sucha jak wiór. Poza tym pomadka nieprzyjemnie pachnie, jakby już była stara.


Pomadka zaraz po nałożeniu:


Pomadka po skromnym śniadanku:



Podsumowując. Sam wygląd pomadki bardzo mi się podoba. Kolory z serii są piękne i dalej chciałabym je wszystkie. Zapach w sumie przy nakładaniu jest niewyczuwalny. Drażni mnie to, że po zjedzeniu trzeba ją poprawiać, bo brzydko wygląda i jest tak strasznie nieprzyjemnie sucha. Ale kolor jest piękny i chyba się będę męczyć ;o)


Jeżeli znacie pomadki z serii Lingerine od NYX'a, to koniecznie dajcie znać co myślicie! ;o)


J.

4 komentarze:

  1. Fakt troche mnie rowniez wysusza, ale kolory sa bardzo twarzowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to samo jest z niebieską, myślałam, że przez kolor, a raczej ten barwnik... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale trzeba przyznać, że kolory mają boskie ;o)

      Usuń

JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger