AFFECT - Baza pod makijaż Moisturizing Makeup Primer i podkład Cover Touch HD - recenzja

AFFECT - Baza pod makijaż Moisturizing Makeup Primer i podkład Cover Touch HD - recenzja
Cześć :o)
Na rynku co chwilę pojawiają się jakieś nowości kosmetyczne, ja muszę przyznać, nie zawsze nadążam. Nie żebym nie chciała, ale jak wiecie jestem makijażystką i to jest moje główne i najważniejsze zajęcie, które zabiera mi najwięcej czasu. Blog i kanał na YouTube, to dodatki, dzięki którym mogę się z Wami dzielić moją opinią na temat różnych kosmetyków oraz pokazywać moją technikę makijażu. Lubię to bardzo, ale niestety nie mogę oddać się temu w całości.

Ale mamy niedzielę, ja wstałam już o 7:00, ogarnęłam mój apartament i przy kawce mogę Wam napisać co nie co o nowościach jakie miałam okazję ostatnio przetestować :o) A mianowicie nawilżającą bazę pod makijaż Moisturizing Makeup Primer i podkład matujący Cover Touch HD od marki Affect. Obie te perełki powstały we współpracy z PRO Make Up Academy czyli z Karoliną Matraszek i Danielem Sobieśniewskim. Karolina i Daniel twarzą cuda na twarzach kobiet, jeżeli jeszcze jakimś cudem ich nie znacie, to koniecznie musicie to nadrobić! ;o)



Ale do rzeczy, zaczniemy sobie od bazy nawilżającej, co takiego mówi nam o niej producent.
"Ultranawilżająca, uniwersalna baza pod makijaż Moisturizing Makeup Primer, stworzona we współpracy ze szkoła wizażu PRO MAKE UP Academy, doskonale wygładza skórę, przygotowuje ją do nałożenia podkładu i przedłuża jego trwałość.
Lekka formuła na bazie wody, wzbogacona dodatkowo o składniki nawilżające, poprawia kondycje skóry i zapewnia efekt wypoczętej, zdrowej cery. Optycznie wygładza zmarszczki. Dzięki zawartości wyciągu z aloesu dodatkowo koi i łagodzi podrażnienia.  Zapobiega utracie wody i wzmacnia bariery ochronne naskórka, pozostawiając skórę odżywioną i delikatną w dotyku. Odpowiednia dla każdego typu cery, a w szczególności do suchej i odwodnionej."

Baza ma pojemność 29ml, a jej koszt to 69zł.



A tak po mojemu :o)
Baza ma lekką konsystencję, która ładnie nawilża skórę i pozostawią ją miękką w dotyku. W opakowaniu jest różowa, natomiast po nałożeniu na twarz staje się przezroczysta. Po co i dla kogo ta baza? Sprawdzi się tak naprawdę przy każdym rodzaju cery, ale głównie dedykowałabym ją do skór suchych i odwodnionych. Nałożona przed podkładem, a na pielęgnację dodatkowo nawilży skórę, dzięki czemu nasz makijaż nie tylko dłużej się utrzyma, ale nie będzie wyglądał sucho.



Ja na co dzień nie używam żadnych baz, ponieważ wciąż uważam, że najlepszą bazą pod makijaż jest dobra pielęgnacja. Natomiast w makijażu na klientkach takie bazy nawilżające są jedynymi jakich w ogóle używam. Ja mam fioła na punkcie nawilżenia skóry, dlatego tak te bazy lubię. Śmiało mogę napisać, że baza z Affectu może Wam zastąpić słynną nawilżająca od Smashboxa za 176zł!



Żeby móc się wypowiedzieć na temat tej bazy testowałam ją na swoich modelkach i oczywiście na sobie. Uważam, że niezależnie od rodzaju skóry baza spisuje się świetnie. Dodatkowe nawilżenie to jest to! ;o) Podkład na niej wygląda dużo bardziej plastycznie. No właśnie, a jak jest z tym nowym podkładem?



"Stworzony we współpracy ze szkołą wizażu PRO MAKEUP Academy podkład matujący Cover Touch HD sprawi, że cera będzie wyglądała nieskazitelnie w każdej sytuacji. Specjalnie opracowana formuła zapewnia mocne krycie oraz maksymalną trwałość przy jednoczesnej wyjątkowo lekkiej i delikatnej konsystencji, która nie obciąża skóry.  Podkład daje piękne matowe wykończenie. Ekstrakt z alg chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych i zanieczyszczeniami. Dodatkowo pozwala na zmniejszenie utraty wody przez skórę. Zapewnia efekt wygładzonej i delikatne satynowe zmatowionej cery.  Podkład zamknięty jest w buteleczce z pompką, która pozwala na precyzyjne dozowanie podkładu.  
Podkład Cover Touch HD w połączeniu z uniwersalną bazą Moisturizing Makeup Primer tworzą duet idealny, który pozwoli cieszyć się nieskazitelnym makijażem przez cały dzień."


A jak to wygląda u mnie :o)
Podkład kosztuje 72zł i występuje w 4 odcieniach, Tone 1 to jasne neutralny odcień, ale nie bardzo bardzo jasne, Tone 2 to średni żółty odcień. Tone 3 to też żółty odcień ale już ciemniejszy, Tone 4 to taka mocna ciemna oliwka.
Ja oczywiście używam Tone 1, który jest dla mnie jeszcze odrobinkę za ciemny i za ciepły. Brakuje mi w tym zestawieniu odcieni beżowych, uważam, że takich kolorów podkładów brakuje na rynku.  Osobiście nie przepadam za żółtymi odcieniami podkładów. Liczę wiec na poszerzenie oferty kolorów :o)



Jeżeli chodzi o krycie to mamy tutaj poziom mocny lekki który możemy zbudować do średniego +.  Podkład po nałożeniu na skórę delikatnie zastyga, dzięki czemu wiemy, że będzie on z serii podkładów trwałych. Natomiast to zastyganie jest na tyle plastyczne, że śmiało możemy budować krycie dokładając kolejne warstwy bez obawy, że coś nam się zważy.

Podkład, pomimo tego, że ma być matujący, na skórze wygląda lekko świetliście, nawet po zastygnięciu daje nam efekt zdrowej, takiej nawilżonej skóry, ale nie świecącej się niemiłosiernie ;o) U mnie, przy mojej cerze mieszanej, utrzymuje się bez zarzutu, przetrwał od 6:00 rano do 23:00 mojej pracy, gonienia i kurs tańca. Delikatnie zaczął się świecić przy nosie po ok.6h, zlazł trochę z brody ale też chodziłam w szaliku i jakoś specjalnie na niego nie uważałam.

Najlepsze jest to, że tego podkładu kompletnie nie czuć na skórze! I to uczucie jest zaraz po nałożeniu ale też trwa przez cały dzień, kiedy nosimy go na twarzy. Ja się z nim czuję jakbym
nałożyła pielęgnację, a nie podkład i to w dodatku matujący! Genialne!

Dla kogo? Myślę, ze osoby ze skóra normalną i mieszaną będą z niego najbardziej zadowolone. Posiadaczkom cer suchych polecam podkład od Affect ale ten nawilżający Skin Expert. Natomiast posiadaczki cer bardzo tłustych będą musiały porządnie przygotować skórę przed jego użyciem.

Poniżej dodaje dwie metamorfozy z ostatnich dwóch filmów, gdzie używałam tych produktów. Jedna skóra jest bardziej mieszana, z niedoskonałościami. Druga normalna w kierunku do suchej.


Link do filmu z Emilią https://www.youtube.com/watch?v=RsrmqDp-G6w&t=5s



Link do filmu z Wiolą https://www.youtube.com/watch?v=dIf39ctVYNY&t=1s


A co Wy sądzicie o tych produktach? A może macie jakieś swoje perełki od Affect? :o)


                                        J.

PINCH ME! Recenzja palety Pierre Rene Pinch Me by Amelia Szczepaniak

PINCH ME! Recenzja palety Pierre Rene Pinch Me by Amelia Szczepaniak
Cześć :o)
Po Walentynkach pozostały już tylko nadwiędłe kwiaty :oD Ale! Mój filmik z makijażem na ten właśnie dzień pozostanie na zawsze, no bo przecież w sieci nic nie ginie ;o) Tak żartobliwe zaczynając pytam sama siebie, dlaczego tak długo zwlekałam na zakup palety, która jest tak fajna! Te z Was, które mój film już oglądały widzą o jakiej palecie mówię. Mam tutaj na myśli paletę PINCH ME od marki Pierre Rene, która powstała we współpracy z Amelią Szczepaniak. Jeżeli nie znacie Amelii, to zapraszam na jej Instagrama, jej konto jest naprawdę ogromne!



Paleta ma tekturowe opakowanie, jest długa ale mimo to poręczna, bardzo cieniutka, więc zawsze da się ją gdzieś upchnąć ;o) Opakowanie jest bardzo solidne i podoba mi się to, że możemy je otworzyć tak do końca, że tył i przód łączą się ze sobą (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi) , a mimo to tektura nie pęka ani nie marszczy się nieestetycznie. W środku znajdziemy też lusterko, wiem, że dla wiele kobietek jest ona ważne, jeżeli chodzi o mnie to jest mi to obojętne, jeszcze mi się nie zdarzyło żebym z takiego lusterka korzystała.



Niesamowicie podoba się też szata graficzna palety. Jest prosto, ma pi piękny odcień takiego bożo-brzoskwinki, a napisy w kolorze ciepłego złota i ładnie się mienią. Na przodzie znajdziemy również imię i nazwisko twórczyni palety, a z tyłu coś tam coś tam po angielsku, szczerze, to się nie skupiłam ;o) Wygląd i jakość opakowania na 6!

W środku znajdziemy 14 cieni,  z połyskiem i 7 matów, podzielonych na rzędy: górny - połyski, dolny - maty.

Połyski są bardzo miałki i miękkie, dzięki czemu dają na powiece piękny efekt. Ale różnią się wykończeniem i kryciem:
Tell Me - piękny metaliczny cień w odcieniu nude, ciepła beżowa postawa z domieszką srebra, daje pełne krycie.
Like Me - toper z lekko beżową podstawą ale  mocnymi srebrnymi drobinkami. Nie uzyskamy nim pełnego krycia, ale pięknie wygląda solo na powiecie i w wewnętrznym kąciku. Możemy nim też nadać dodatkowy blask nakładając na inny cień.
Touch Me - to też toper, ale z jasno zieloną podstawą ze srebrnymi i złotymi drobinkami.
Try My -kolejny toper, mój ulubiony :o) Miedziana podstawa z fioletowymi, niebieskimi i różowymi drobinkami.
Kiss Me - bardzo miałki cień, dający pełne ktycie, bez drobinek, mocne bordo z domieszką miedzi.
Swatch Me - bardzo interesujący cień! Daje pełne krycie, ma miedzianą podstawę ale ciemne zielone  złote drobinki.
Kill Me- cień, którego pewne nigdy nie użyje, bo po prostu nie lubię takich cieni ani kolorów. Ciemno szara podstawa z niebieskimi, granatowymi o srebrnymi drobinami.



Maty są miękkie, troszkę się sypią, ale jak wiecie dla mnie to żaden problem. Ale dzięki temu są bardzo dobrze napigmentowane, ale nie na tyle  żeby zrobić sobie nimi krzywdę. 

Need Me - idealny matowy beż, jak możecie zobaczyć na zdjęciu pięknie stopił się kolorem mojej skóry.
Pinch Me - piękny musztardowy cień, lubię!
Eat Me - brąz, neutralny, nie za ciemny nie za jasny idealny jako cień transferowy lub główny w makijażu dziennym.
Love Me - pudrowy róż, chyba nie muszę tutaj pisać, że kocham go miłością ogromną ;o)
Bite Me - intensywny fiolet
Scratch Me - ceglasty cień ,bardzo oryginalny, bardzo lubię!
Hate Me - czerń, ale taka prawdziwa, nie udawana ;o)


Ja jestem szczerze zauroczona tą paletą! Musze przyznać, że jak tylko pojawiła się w sprzedaży, to w ogóle mnie do niej nie ciągnęło! Ale kiedy w Drogerii Natura była na nią promke, to stwierdziłam, że się na nią skuszę. No i nie żałuję absolutnie. Połyski są piękne, dla każdego coś dobrego, mamy tutaj przeróżne kolory i wykończenia. Maty są bardzo dobrze napigmentowane, ale nie na tyle, żeby zrobić siebie nimi krzywdę. Dlatego jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę z makijażem, to polecam Ci tą paletę :o)
W stałej cenie kupicie ją za 89,99zł.



Na pierwszy rzut oka paleta nie wygląda na tą z rodziny użytkowych według mnie, ale tak naprawdę jest wielofunkcyjna. Mamy tutaj beż, brąz, pudrowy róż i czerń, a jeżeli chcemy zaszaleć, to odcień musztardowy i fioletowy nam to załatwią. O błyskach chyba nie muszę pisać, topery kocham nakładać na gołą powiekę na co dzień, inaczej nałożone lub wykorzystanie pozostałych błysków sprawi, że makijaż nabierze wieczorowego charakteru.



A paletę Pinch Me możecie zobaczyć w akcji  w najnowszym moim filmie. Stworzyłam go specjalnie z moją modelką Martą na Walentynki ,ale umówmy się, że będzie świetny na każdą inna okazję :o) Koniecznie wpadnijcie na mój kanał ==>KLIK KLIK<== i zostawcie tam po sobie ślad :o)

Link do filmu z paletą:
==>KLIK KLIK<==




Znacie już może paletę Pinch Me?
Jeżeli tak, to koniecznie dajcie znać, jak sprawdza się u Was :o)


J.

Test podkładu KOBO - PRO FORMULA i cieni MY SECRET GLAM&SHINE - HITY!!

Test podkładu KOBO - PRO FORMULA i cieni MY SECRET GLAM&SHINE - HITY!!
Cześć :o)
Dzisiaj bez przydługich wstępów ;o) Odkąd tylko nowości z Drogerii Natura pojawiły się na rynku, to podkład od Kobo PRO Formula narobił ogromnego zamieszania! Pozytywnego oczywiście ;o) Ma już tyle swoich fanek i fanów, że zastanawiam się co mogłabym tutaj jeszcze dodać od siebie. Ale co tam, gadać lubi pisać lubię, a może i moja recenzja wniesie coś nowego :o)



Opis producenta:
Długotrwały podkład o bardzo wysokim stopniu krycia i pigmentacji. Dzięki pigmentom w otoczkach precyzyjnie i łatwo się aplikuje oraz dopasowuje do odcienia skóry. Zastosowane składniki kontrolują wydzielanie sebum, a także nadają jedwabiste wykończenie. Nie wysusza delikatnych partii skóry. Formuła baz zapachowa. Wstrząsnąć przed użyciem. 30ml



Szybciutko opiszę buteleczkę i ogólny wygląd. Butelka jest szkolna, matowa a napisy czarne, czyli styl marki jest zachowany. Mi odpowiada, wolę mniej nuż więcej, bo dzięki temu mam wrażenie większej hmmm czystości (?) samego opakowanie. Zatyczka jest czarna i poprzednie siedzi na swoim miejscu, nie musimy się obawiać, że ją zgubimy, pompka również działa bez zarzutu, dozuję idealną ilość podkładu, która spokojnie wystarczy na pokrycie całej buźki.

Konsystencja podkładu jest lekko wodnista, po nałożeniu na dłoń zaczyna z niej spływać , natomiast nie jest to aż tak wodnisty podkład jak te z pipetką na przykład. Kolory są 4:
01 Sand - jasny beżowy odcień
02 Vanilla  - średni i bardzo żółty odcień
03 Nude - ciemnijeszy beżowy odcień
04 Madium Beige - ciemny beżowo-żółty odcień



Mój kolor to 01 Sand, jest dla mnie ociupinkę za ciemny i za żółty, mam nadzieję, że po takim sukcesie marka Kobo powiększy ilość dostępnych kolorów, brakuję mi jaśniejszego i jednocześnie chłodniejszego odcienia, takie moje małe marzenie ;o)

No i najważniejsze, jak on się sprawdził u mnie i u moich modelek? Ja mam skórę mieszaną, która lubi się czasami świecić w okolicy nosa i na brodzie, szczególnie, kiedy troszkę gorzej się czuję. Moje modelki na których go testowałam miły skóry suche, normalne i mieszane, nie miałam okazji przetestować go na skórze naprawdę tłustej. Na każdej z tych skór spisał się obłędnie! U mnie odrobinkę zaczęły się świecić wyżej wymienione miejsca, ale to był taki zdrowy blask, który mi nie przeszkadzał. Na skórach suchych i normalnych spisywał się bez zarzutu.

Jeżeli obserwujecie mnie na Instagramie (jeżeli nie, to serdecznie zapraszam ==>KLIK<== ), to widziałyście, że utrzymał się u mnie świetnie od 6:00 do 22:30, gdzie przez cały dzień byłam w ruchu, a na koniec poszłam na kurs tańca.

Podkład bardzo delikatnie ciemnieje, tak może pół tonu i też delikatnie zastyga. Nie ściąga skóry, odrobinkę się lepi, ale czuć, że już ładnie wtopił się w skórę.



Podkład Pro Formula zachwycił mnie tym, że jego niewielką ilością byłam  w stanie zakryć wszelkie niedoskonałości i przebarwienia a wyglądałam tak, jakbym nie miła żadnego podkładu na twarzy! To jest najtańszy photoshop dostępny na rynku ;o) Nie spotkałam się jeszcze z takim podkładem drogeryjnym na rynku, który łączy taka lekkość i krycie jednocześnie. Gdyby tylko dostępnych było więcej kolorów, to już w ogóle byłby szał ;o)

Podkład w stałej cenie kosztuje 39,99 ale teraz dorwiecie go na promce za  35,99zł :oD



Wśród nowości znalazły się też cienie marki My Secret, które od razu podbiły serca makijażystek, które chętnie pokazywały je jak wyglądają na powiekach. No i tutaj też w cale się nie dziwię, bo i ja cieniami Glam&Shine również jestem zachwycona. Cienie są niezwykle miałkie, ale różnią się między sobą konsystencją - im większy i trójwymiarowy połysk, tym bardziej miękka konsystencja.



Ja w najnowszym filmie użyłam cieni 21 Happy oraz 24 Seduce, a poniżej opisze Wam je wszystkie.

21 Happy - piękny, beżowo połysk, z domieszką złota i odrobinki różu. Idealny ślubniak


22 Hypnotise - odcień morski, konsystencja bardziej zbita, śliska. tutaj nie znajdziemy drobinek


23 Ecstasy - intensywny odcień różu ze srebrnymi drobinkami, ja tam chyba widzę też troszkę błękitnych drobinek


24 Seduce - cień, który zrobił największą furorę, fiolet mieniący się na złoto z błękitnymi  i srebrnymi drobinkami (sztoos!)


25 Dream  - cień z ciepłą brązową podstawą z ciemnym zielonym połyskiem, bez drobinek


26 Wonder  - brąz z miedzianą i złotą poświatą


Jak pięknie prezentują się te cienie możecie również zobaczyć w mim najnowszym filmie. Pamiętajcie! Aby wycisnąć z takich cienie jak najwięcej, musicie nałożyć je na mokrą bazę, np. Kobo Glitter Fixer, i użyć do tego palucha ;o)


Podkład i cienie możecie zobaczyć w akcji w najnowszym filmie ==>KLIK<==

                                                              Modelka: Marlena Świerczek

Znacie już te kosmetyki? Co o nich sądzicie? :o)

                                       J.

ULUBIONE POMADKI! - Sensique - Matte Passion - Crayon Lipstick

ULUBIONE POMADKI! - Sensique - Matte  Passion - Crayon Lipstick
Cześć :o)
Niw wiem czy wiecie, ale ostatnio na co dzień w ogóle się nie maluję. Makijaż wykonuję wyłącznie kiedy pracuje, czyli maluję moje klientki. A i wtedy jest to taki mejkap no mejkap. Ale dzięki temu, że mój makijaż jest łaty, szybki i delikatny, to pokochałam pomadki. Uwielbiam błyszczyki i będę im wierna do końca! Natomiast, kiedy chcę troszkę podrasować swój makijaż i zależy mi na tym, aby kolor na ustach był długotrwały, to jednak sięgam po pomadki właśnie. I mogę śmiało napisać, że znalazłam pomadkę idealną! Wiem ,jak lubicie kiedy pokazuję Wam tutaj dobre i tanie perełki, więc myślę, że i ta propozycji się Wam spodoba ;o)



Pomadki od marki Sensique Matte Passion są w formie takiego wysuwanego sztyftu, nie jest od zbyt szeroki, dzięki czemu nawet posiadaczki wąskich ust z łatwością je sobie pomalują. Formuła pomadki jest bardzo przyjemna. Sztyft jest na tyle twardy, że nie łamie się pod naciskiem, natomiast ma masełkowatą konsystencję, dzięki czemu gładko sunie po ustach.

Formuła pomadki jest niezwykle komfortowa w noszeniu! Pomimo matowego wykończenia nie przesusza ust, ja przez cały czas noszenia jej na ustach czuję to, jaką ma miękka konsystencję. U mnie utrzymuje bardzo długie godziny, w ogóle nie muszę myśleć o tym, czy przypadkiem nie powinnam jej już poprawić.

Taki komfort jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ kiedy maluję 12 klientek umówionych co godzinę, to myślę tylko o tym, żeby mieć czas coś szybko przekąsić i zrobić siku ;o) A ona wciąż siedzi ładnie na ustach, nie wyjada się ze środka ani nie wylewa poza ich kontur.



Kolory też są bardzo użytkowe. Znajdą tutaj coś dla siebie fanki nudziaków różowych i beżowych, ale dla kobiet kochających czerwień też taki kolor się znajdzie ;) Jeżeli któryś z kolorów Wam się spodoba, to teraz dorwiecie te pomadki w fajnej promocji za 12,99 (cena regularna to 14,99). Do każdego opisanego kolorku zostawię Wam link do niego.

  601 Blushing Peach - ciemniejszy brzoskwiniowy nudziak z lekką domieszka różu ==>KLIK<==
    
    602 Love Whisper - na zdjęciu wygląda prawie identycznie jak numer 601 (wybaczcie, ja się nigdy nie nauczę dobrze robić zdjęć), natomiast jest od niego ciemniejszy i bardziej różowy ==>KLIK<==

603 Mauve Flirt - piękny róż z lekka domieszka fioletu - mój totalny ulubieniec! ==>KLIK<==
    
          604 Kiss Me Hard - piękna malinowa czerwień. Zawsze kiedy mam ja na ustach dostaje mnóstwo pytań o nią! Daje takie fajne jakby welurowe wykończenie. ==>KLIK<==    

           605 Sweet Toffee Kiss - to jest taki idealny beżowy nudziak z lekką domieszką brązu. ==>KLIK<==
   
                     606 Sensual Nude  - ciemniejszy brązowy odcień ==>KLIK<==




Tutaj możecie zobaczyć jak pomadki prezentują się na ustach, zachęcam Was oczywiści również do obejrzenia moich filmów w których ich użyłam :o)

 Sensique - Matte Passion Cryon Lipstick, 603 Mauve Flirt
Link do filmu: ==>KLIK<==





Sensique - Matte Passion Cryon Lipstick, 605 Sweet ToffeKiss
Link do filmu: ==>KLIK<==



Który kolor najbardziej przypadł Wam do gustu?
Macie jakieś swoje ulubione pomadki? :o)


J.

SMOKY Z ZIELENIĄ - recenzja bazy pod pigmnety Glitter Fixer oraz mixerów do podkładów Color Creator Mix od Kobo Professional

SMOKY Z ZIELENIĄ - recenzja bazy pod pigmnety Glitter Fixer oraz mixerów do podkładów Color Creator Mix od Kobo Professional
Cześć :o)
Już dawno nie miałam tak, że nie wiedziałam jak zacząć posta! Ale pomyślałam, że to tez może być spoko początek ;o) Czasami łapie nas brak weny, a tak bardzo chcemy coś przekazać, tylko brakuje nam słów brakuje. I warto czasami się do tego przyznać i... już mamy kilka zdań na rozpoczęcie posta ;o) No więc do rzeczy!
Na kanale pojawił się nowy film, więc znowu postanowiłam wybrać dwie perełki i Wam je tutaj opisać. Wiem też, jak lubicie kiedy te perełki są też przystępne cenowo :o)


Pierwszym kosmetykiem jest baza pod pigmenty, a wiadomo, że bez porządnego połysku na oku rzadko możemy się obejść. Nie spotkałam się w drogerii z klasyczną bazą pod pigmenty, dlatego nie mogłam się doczekać aż przetestuję nowość od Kobo Professional - Glitter Fixer, czyli bazę dedykowaną specjalnie pod pigmenty właśnie.

Jak widać moje opakowanie jest już wklęsłe, co świadczy oczywiście o tym, że często jej używałam, a skoro tak często używałam to znaczy, że mi się sprawdzała ;o) A samo opakowanie jest klasyczne w sensie klasyczne jak dla produktu tego typu ;o) Plastikowa, podłużna tubka. Ta od Kobo jest srebrno-szara z czarnymi napisami. Porządna - nie popękała, a napisy się nie zdarły.



Baza po wyciśnięciu ma biały kolor, ale  w trakcie aplikacji na powiekę robi się przezroczysta.  Ja zawsze taki kosmetyk nakładam pierwsze zwykłym płaskim pędzelkiem (nie syntetycznym), a później uklepują ją palcami. Wtedy mam pewność, że baza jest dobrze rozłożona i odpowiednio się lepi. I od razu przechodzę do aplikacji, jeżeli używam pigmentu, to nakładam go tym samym pędzlem tylko sucha stroną, a jeżeli cień z połyskiem, to pierwsze nakładam go paluchem, a później rozcieram jego granicę.


Jak możecie zobaczyć na zdjęciach ale i na filmie, baza pięknie przykleiła pigmenty intensyfikując ich kolor. Jej aplikacja jest bezproblemowa, możemy bezpiecznie dołożyć jej kolejną warstwę, kiedy np. zagadamy się i pierwsza zdąży zaschnąć (wiem co mówię, uwierzcie osobie, która kocha gadać! ;o)) Nic się wtedy nie waży i nie robią się nieestetyczne grudki. Polecam! Szczególnie, że za 10ml zapłacimy 22,99 a teraz jest w promocji za 18,39 ==>KLIK<== czyli połowę taniej niż sławną bezę z Nyxa ;o)



No i teraz coś co uwielbiam! Czyli mixery do podkładów, które częściej używam jako kosmetyk do konturowania ;o) Marka Kobo wypuściła 3 odcienie mixerów Color Creator MIX with foundation.
Szybciutko o opakowaniu. Plastikowa, czarna tubka z przezroczystym dołem, dzięki czemu widzimy od razu kolor mixera. Szare napisy, które zostają na swoim miejscu, nic się nie ściera, tubka nie pęka. 


W kolekcji znajdują się 3 odcienie mixerów:
Brown Base - klasyczny, lekko ciepły odcień brązu ==>KLIK<==
Olive Base - chłodniejszy, oliwkowy odcień, mój ulubiony! ==>KLIK<==
Yellow Base - ciepły, żółty odiceń ==>KLIK<==

Kolory są bardzo dobrze wyważone, możemy nimi bardzo fajnie manewrować przy temperaturze naszych podkładów. Najważniejsze jest to, że nie zauważyłam aby w jakikolwiek sposób zmieniały właściwości podkładu do którego je dodawałam! Uważam, że są świetne i teraz są w dodatku w promocji! W stałej cenie kosztują 21,99, na promocji 16,99 a z kartą Klubu Natura dorwiecie je teraz za 14,99 ;o)



A te i inne kosmetyki możecie zobaczyć w akcji w najnowszym filmie :o)
LINK DO FILMU







Znacie te kosmetyki? :o)
Co i nich sądzicie?



J.

MAKIJAŻ KARNAWAŁOWY paletą Kobo Professional - Kind Of Magic

MAKIJAŻ KARNAWAŁOWY paletą Kobo Professional - Kind Of Magic
Cześć :o)
Jak się Wam zaczął Nowy Rok? Mam nadzieję, że ruszyłyście pełną parą :o) Ja, jak to ja, czekałam tylko na pracującą sobotę! Odpocząć czasami trzeba, ale jak się kocha swoją pracę, to wraca się do niej z uśmiechem na twarzy :o)
A teraz do rzeczy! W środę na kanale pojawił się nowy film z nową twarzą. Ania, moja modelka właśnie, jest tak piękna, że ja tutaj nic pisać nie muszę. I uwierzcie mi, nie da się na niej zrobić delikatnego makijażu.



Dobrze się złożyło, ponieważ chciałam przetestować najnowszą paletę od KOBO Pofessional - Kind Of Magic. Słyszałam o niej tak skrajnie różne opinie, że aż mnie palce świerzbiły żeby w końcu ją przetestować! A żeby nie było, że coś tutaj koloryzuje, to to jak się mi z nią pracowała jest na filmie ;oD Dodatkowo w tym makijażu użyłam przepięknego pigmentu, również od Kobo, ale o tym później.



Paleta wygląda przepięknie! Opakowanie jest złote, brokatowe i bliskie mojemu sercu ogromnie, ponieważ w takim wydaniu jest też moje logo :o) Napisy są czarne (u mnie też jest dużo czarnego ;o)), z tyłu znajdziemy naklejkę z wszystkimi potrzebnymi informacjami, takimi jak opis (też w języku angielskim), termin przydatności po otwarciu, wielkość cieni i ich skład, oraz numery cieni.

Opakowanie jest tekturowe, solidne. Bardzo podoba mi się to, że mogę go otworzyć do samego końca tak, aby tył i przód się ze sobą łączyły. To mi bardzo ułatwia prace i zabiera mniej miejsce na toaletce. W środku znajdziemy również lusterko, a wiem, że wielu z Was na tym zależy. Mi to jest obojętne, ale lepiej mieć niż nie mieć, prawda? :o)

Opakowanie może nas trochę zmylić i naprowadzić na to, że w środku będzie tak samo błyszcząco jak na zewnątrz. A tutaj niespodzianka i mamy maty, no nie same ale tutaj też czeka nas niespodzianka. Wszystkie cienie wyglądają na pierwszy rzut oka jak maty, ale jest też kilka gagatków, które dają satynowe wykończenie. Ja, muszę przyznać, wcześniej o tym nie wiedziałam.



Bardzo podoba mi się też to, że marka Kobo zadbała o czystość swoich  produktów i każda paleta, korektor czy tusz jest zabezpieczony przezroczystą naklejką, zawsze mamy możliwość sprawdzenia, czy nikt nie włożył swoich wścibskich paluszków do kosmetyku, który będziemy chciały kupić.

W środku znajdziemy 15 cieni do powiek w chłodnej i neutralnej kolorystyce. Głownie maty i kilka odcieni z satynowym wykończeniem. I tak, zawsze mówiłam, że kocham ciepłe odcienie, ale jak tylko widzę te chłodne róże i  brązy, to zawsze jakoś tak przyjemniej mi się maluje :o)

W skrócie opisze Wam każdy kolory. pójdziemy od góry rzędami w poziomie.
I RZĄD - posłuży nam do matowienie powieki, do delikatnego zaznaczenia załamania powieki i do makijaży dziennych, w tym rzędzie znajdziemy same maty
Numer 97: jasny bez z domieszka różu
Numer 98: bananowy jasny odcień
Numer 99: jasna brzoskwinka
Numer 100: jasny, chłodny brąz
Numer 101: jasny, neutralno-ciepły brąz



II RZĄD - cienie w tym rzędzie również idealnie spełnią się do zaznaczenia załamania powieki, ale odrobinę mocniej, znajdziemy też tutaj dwa cienie z satynowym wykończeniem.
Numer 102: brzoskwiniowy cień z domieszką różu z satynowym wykończeniem
Numer 103: liliowy, chłodny odcień, satynowe wykończenie
Numer 104: chłodny, średni brąz
Numer 105: chodny, jasny brąz z delikatną domieszką różu
Numer 106: ciemny śliwkowo0brązowy odcień



III RZĄD - tutaj znajdziemy już same ciemne kolory, dzięki którym stworzymy mocniejszy makijaż
Numer 107:  cień o satynowym wykończeniu, taki brązowo liliowy odcień, szczerze, to nie potrafię go do końca opisać
Numer 108: piękny, głęboki brąz - mój ulubiony cień z palety
Numer: 109: chłodny, ciemny brąz
Numer 110: chłodny, ciemny brąz, bardzo podobny do 109
Numer 111: matowa czerń



I tak prezentują się wszystkie cienie z palety, mam nadzieję, że mój opis chociaż odrobinę Wam pomógł :o) No a teraz najważniejsze, czyli to, jak pracowało mi się z cieniami z palety Kind Of Magic? A no bardzo dobrze!I nie słodzę tutaj nad wyraz, bo możecie to zobaczyć na filmie. Robiłam bardzo ciemny makijaż, a nie było praktycznie żadnego osypu pod okiem. Zauważyłam to tak naprawdę dopiero na filmie, myślę sobie coś jest inaczej :oD Jeżeli więc nie lubicie osypujących się cieni, to tutaj na pewno się z tym nie spotkacie.

Pigmentacja jest wysoka, większość cienie jest mocno  nasycona. Nawet te jasne cienie wybijają się ze swoim kolorem na powiece. Jedynie cienie z ostatniego rzędu, numer 109 i 110, są tak jakby słabiej napigmentowane i bardzo do siebie podobne. Jeżeli chodzi o czerń, to ja jej nie używam, tak w ogóle, nie że z tej palety (albo naprawdę baaaaaardzo rzadko) ;o) Czerni użyłam wyłącznie do zamalowania linii rzęs i tutaj spisała się bardzo dobrze.



Cienie mają satynową konsystencję, wręcz śliską. Mi to osobiście nie przeszkadza, szczególnie, że kiedy chciałam rozblendować najciemniejszy cień innym, nie zrobiły się mi żadne dziury, co czasami przy niektórych cieniach się zdarza. Cienie za to pięknie się ze sobą połączyły, nie tracąc na swojej intensywności. Zrobienie idealnej chmurki koloru, ro według mnie łatwizna z tymi cieniami :o)

Paleta w stałej cenie kosztuje 89,99zł, to dużo jak na paletę drogeryjną, owszem, ale! Teraz dorwiecie ją na promocji za 49,99zł! Zostawiam Wam linka ==KLIK KLIK<==
Podsumowując, poza małym zgrzytem z dwoma cieniami w ostatnim rzędzie, to według mnie paleta jest świetna. Mi bardzo dobrze się z nią pracowało, cienie pięknie się aplikowały bez osypu, idealnie się ze sobą łączyły nie robiąc dziur, a uzyskanie perfekcyjnego blendu było bezproblemowe :o)

Do makijażu oka użyłam również pigmentu od Kobo Professioanl - Fantasy Pure Pigment w odcieniu 109 Flirty Girl. Uważam, że idealnie pasuje do tego makijażu i wygląda obłędnie! Jest to taki chłodno ciepły odcień złota z domieszką chłodnego liliowego koloru. Nadaję prześliczny połysk, no i teraz zamiast 18,99zł zapłacicie za niego 14,99zł a z kartą 13,29zł :oD, również zostawię Wam linka: ==>KLIK KLIK<==






I to już wszystko :o) Zapraszam Was oczywiście na mój kanał na YouTube Joanna Dobosz Make-Up na najnowszy film ,w którym to pokazuję Wam paletę Kobo Kind Of Magic oraz pigment Fantasy Pure Pigment. Tutaj zostawiam Wam linka do filmu ==>KLIK KLIK<== Będzie mi ogromnie miło, jeżeli go obejrzycie i zostawicie pod nim jakiś komentarz czy kciuka do góry :o)






A co Wy sądzicie o tej palecie? Macie ją w swoich zbiorach czy może dopiero Was na nią skusiłam? :o)
Koniecznie dajcie znać co sądzicie o makijażu :o)


                                                   J.
















JOANNA DOBOSZ
Make up
Copyright © 2016 Joanna Dobosz Make Up , Blogger